Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro po raz pierwszy od czasu ujawnienia afery pojawił się w piątek w mediach - nie licząc wypowiedzi dla PAP i krótkiej rozmowy z Telewizją Trwam. Prokurator Generalny pojawił się w programie "Gość Wiadomości" TVP1 i TVP Info, przekonując że "tak właśnie wzorcowo należy reagować".
Szef resortu sprawiedliwości ocenił, że "to, co zostało ostatnio ujawnione, paradoksalnie potwierdza diagnozę PiS, naszego środowiska, Zjednoczonej Prawicy, że jest duży problem etyczny w środowisku sędziowskim". - Całym środowisku, bez wyjątku, jak się okazuje, bo w każdej grupie mogą znaleźć się ludzie, którzy mają problemy z etyką. I to, co w ostatnich dniach zostało ujawnione, nie jest czymś w tym sensie nowym. To jest naganne, godne potępienia i stąd moje stanowcza reakcje, jeśli się potwierdzi rzecz jasna - stwierdził Zbigniew Ziobro.
Wypowiedź skomentował na Twitterze Roman Giertych, były wicepremier w rządzie PiS-Samoobrona-LPR. "Zbigniew Ziobro stwierdził, że przyczyną tego, że wybrał spośród sędziów niektóre kanalie do zarządzania Ministerstwem Sprawiedliwości wynika z problemu etycznego sędziów. To genialne!" - ocenił.
"Podobnie problemy z wojskiem, to słabość żołnierzy, edukacja - nauczycieli, zdrowie - lekarzy, posłowie - społeczeństwo" - zauważył Giertych.
ZZ stwierdził, że przyczyną tego, że wybrał spośród sędziów niektóre kanalie do zarządzania MS wynika z problemu etycznego sędziów. To genialne! Podobnie problemy z wojskiem, to słabość żołnierzy, edukacja-nauczycieli, zdrowie-lekarzy, posłowie-społeczeństwo.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) August 23, 2019
Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości udostępniali wrażliwe informacje z życia co najmniej 20 sędziów. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak aranżował i kontrolował akcję, która miała skompromitować szefa Stowarzyszenia "Iustitia" - poinformował w poniedziałek Onet.pl.
Aby zdyskredytować prof. Krystiana Markiewicza, szefa "Iustitii", wykorzystano pogłoski i plotki na temat jego życia intymnego. Dokument w sprawie sędziego przekazała wiceministrowi sprawiedliwości kobieta o imieniu Emilia w czerwcu 2018 roku. Kobieta współpracowała z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. Za jego zgodą anonimowo wysyłała do mediów kompromitujące materiały - ustalił Onet.
Kobieta miała dać pracownikom resortu dostęp do swojego konta na Twitterze, by można było skopiować historię jej wpisów, także tych wykasowanych. Prywatnie Emilia jest związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, sędzią, który wcześniej pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Dowody świadczą o tym, że kobieta była w bezpośrednim kontakcie z ministrem Piebiakiem. Za pośrednictwem komunikatorów internetowych ustalała sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych oraz w mediach prorządowych. Plan ten zaakceptował wiceminister.
"Dziękuję bardzo. Teraz trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę. O podwyżce się pomyśli" - pisał w jednej z wiadomości wiceminister Piebiak.
Inna rozmowa miała dotyczyć ataku medialnego na sędziego Piotra Gąciarka z warszawskiego oddziału „Iustitii". Materiał na jego temat pojawił się w programie "Alarm" w TVP1.
- Może wybuchnie mała afera w programie Alarm. Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała kobieta.
Politycy opozycji, w związku z publikacją Onetu, domagają się dymisji wiceministra Piebiaka i ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry.
Z kolei SLD złożyło zawiadomienie do prokuratury ws. wiceministra Piebiaka.
Według kolejnych materiałów opublikowanych przez Onet to zaufany człowiek Piebiaka, sędzia Jakub Iwaniec z Ministerstwa Sprawiedliwości, dostarczał hejterce wrażliwych danych dotyczących sędziów i wspólnie z Emilią opracował akcję mającą na celu skompromitowanie sędziego Markiewicza.
Po opublikowaniu materiałów dotyczących Iwańca jego delegacja do Ministerstwa Sprawiedliwości została skrócona w trybie natychmiastowym. Poinformował o tym rzecznik rządu Piotr Müller w programie #RZECZoPOLITYCE.