Poważne reformy mają szanse na wdrożenie na początku kadencji albo pod przymusem. Rząd zobowiązał właśnie szefa Kancelarii Premiera do uzgodnienia z innymi ministrami rozwiązań prowadzących do zmniejszenia zatrudnienia w Kancelarii Premiera i urzędach obsługujących członków rządu. Ale także urzędów obsługujących organy administracji rządowej w województwie, jednostek podległych i nadzorowanych przez premiera, ministra lub wojewodę, oraz ZUS, KRUS czy NFZ.
Zmniejszanie zatrudnienia wynika z negatywnych skutków gospodarczych wywołanych przez pandemię, które wpływają na wzrost deficytu budżetu państwa. I to jest ta poważna przyczyna, która może być szczęściem w nieszczęściu i stymulować odchudzanie biurokracji.
Czytaj także: Odchudźmy państwo
A biurokracja jest stara jak świat. Wiemy dobrze, jak zastępy urzędników bronią swych branżowych, a czasem wręcz kastowych apanaży. Ostatnia głośna sprawa podwyżek mimo rzadko spotykanej zgodności opozycji i strony rządowej jest tego dobitnym przykładem, choć akurat odchudzenie biurokracji może uzasadniać podwyżki.
Nie chodzi jednak tylko o zmniejszenie etatów i płac. Urzędnicy korzystają przecież z biur i ich wyposażenia, a niektóre branże również z ekstraemerytalnych uposażeń. Co więcej, podatnika, bo kogóż innego, kosztuje także biurokracja trzech szczebli samorządów, które czasem rządzą się jak udzielne księstewka.