Dobrze, bo droga sankcji wobec radykalnych choćby w słowach sędziów jest często prawnie wątpliwa i nieskuteczna, a kosztowana dla Polski z czego reformatorzy Temidy winni zdać sobie sprawę. Gdzie indziej powinni więc szukać uspokojenia sądów.
Nie wiem, czy sędzia Tuleya zezwalając mediom na utrwalenie posiedzenia przekroczył swoje uprawnienia, ale usłyszałem werdykt sędziego SN i mam do tego werdyktu respekt. Mogę go oceniać, krytykować, ale jak długo nie zostanie uchylony, tak długo mnie wiąże. Ciekawe, czy wiąże sędziego Tuleję, i czy będzie go wiązać go ewentualne orzeczenie drugiej instancji?
Czytaj także: Igor Tuleya po wyroku Izby Dyscyplinarnej SN: Moja sprawa trafiła do sądu, który nie jest sądem
Po tym, jak sędzia SN Jacek Wygoda oddalił wniosek prokuratury o pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej w sprawie podejrzenia o ujawnienie informacji ze śledztwa w trakcie sądowego posiedzenia, sędzia Tuleya powiedział, że w Izbie Dyscyplinarnej SN nie zasiadają sędziowie, a jeśli ktoś "przypadkowo" wydał słuszną decyzję, to nie stanie się sędzią.
Po pierwsze, nie ma żadnego wyroku odbierającego nowym sędziom status sędziego, choć są zastrzeżenia do nowej procedury dyscyplinarnej sędziów. Z drugiej strony są wyroki uznające ich sędziowski status w pełni. Po drugie, nie ma dowodu, by czwartkowe orzeczenie było przypadkowe. Do niekonsekwencji sędziego Tulei dorzucę, że nie uznając tego sądu wysłał do niego dwóch adwokatów. Nie chodzi mi o tego, czy innego sędziego. Chodzi mi o sędziów w ogóle, by mogli cieszyć się szacunkiem nie tylko tych, którzy z nimi sympatyzują, przed nimi wygrywają sprawy, ale także tych, którzy inaczej patrzą na sprawy publiczne, w szczególności reformę sądów. Dyskutujemy o tym zresztą od lat, od lat reformujemy sądy, a poprawy wyrażnej nie ma. Przeciwnie, doszła nam polityka w sprawie sądów i wśród sędziów.