Wolę słuchać mądrych słów niż się wymądrzać. Ale que mad modum turpe est scribere, quod non debeatur sic improbum est non referre quod debeas (jak jest rzeczą wstrętną pisać to, czego pisać nie należy, tak niegodziwe jest nie napisać tego, co powinieneś). Obowiązkiem sędziego jest stać na straży konstytucji, prawa, porządku prawnego i praw obywateli. Powinność tę sędzia spełnia poprzez sprawowanie sprawiedliwości. Pełnienie urzędu wymaga tym samym od niego mądrości, sumienia, odpowiedniego skupienia, refleksji, stateczności i rozwagi, albowiem prawo, choćby najlepsze, nie jest samo w sobie nośnikiem uniwersalnych wartości.
Dobre prawo to także sposób i jakość jego stosowania. Jeżeli treść norm i procedur prawnych staje się zarzewiem sporu, osią konfliktu o rząd dusz i władzę w państwie, to publiczne zabieranie głosu przez sędziów, choćby intencjonalnie słuszne, może być interpretowane jako opowiadanie się po jednej ze stron.
A gdzie stateczność?
A przecież funkcja i pozycja sędziego, jako jedyna ze wszystkich pozycji i funkcji, jest emanacją bezstronności. Chcąc wypełnić należycie funkcję, do której pełnienia został powołany, sędzia nie powinien przejawiać aktywności publicznej, która może być odbierana jako mająca wymiar lub zabarwienie polityczne, a już zwłaszcza o charakterze kontestacji. Powinnością sędziego nie jest wygłaszanie opinii w sprawach, które ogniskują spór prywatny lub wprawdzie publiczny, ale o kontekście bądź konotacji politycznej. Rzeczą sędziego pozostaje uważne słuchanie, rozumienie, mądre i bezstronne orzekanie. Sędzia nie powinien demonstracyjnie zaznaczać swoich poglądów w sprawach, które konfliktują scenę polityczną, a w ślad za tym obywateli i grupy społeczne. W przeciwnym wypadku naraża się na opinię, że w sprawowaniu swojego urzędu może nie być obiektywny.
Podobny efekt ryzykuje wtedy, gdy, nie czyniąc tego oficjalnie, wypowiada się w kwestiach mających lub mogących mieć zabarwienie polityczne kuluarowo czy nawet prywatnie, ze świadomością, że określona etykieta zostanie mu przez ogół przyklejona. Dlatego osobiście przy każdej nadarzającej się okazji w tonie żartobliwym powtarzam, że moich poglądów nie zna nawet moja żona. Zachowując powściągliwość w wypowiadaniu się poza wydawanym orzeczeniem, co stanowi konieczny atrybut bezstronności, sędzia nie powinien również wypowiadać się pod przykryciem, czyli występując jako, przecież nie anonimowy, członek czy uczestnik określonego gremium (zgromadzenia, stowarzyszenia).
A czy sędzia może pozostać depozytariuszem bezstronności, jeżeli ogłasza wszem wobec, w jaki sposób rozstrzygnie in casu spór o to, co jest, a co nie jest obowiązującym prawem (przedmiot konfliktu)? Czy daje wyraz sędziowskiej stateczności i bezstronności, jeżeli przystępuje do manifestów i deklaracji, którym – choćby niesłusznie – przydzielany jest kontekst polityczny?