Od kilku tygodni cała Polska żyje sprawą młodego zdolnego człowieka, który miał się dopuścić najcięższej zbrodni: zabójstwa, i to ze szczególnym okrucieństwem. Nie dość, że zabił swoją ofiarę, odciął jej głowę, to jeszcze próbował spalić zwłoki. Odrażająca i niezrozumiała zbrodnia. Niestety niejedyna w historii polskiej przestępczości.

Mężczyzna, na którego trop szybko wpadła policja, zdążył mimo to uciec za granicę. Szukały go wszystkie unijne policje. Nie pomogły zmiany miejsca pobytu i korzystanie z powszechnych środków transportu. Kajetan P. został złapany na Malcie. Wkrótce, dzięki europejskiemu nakazowi aresztowania, wróci do Polski. Na razie trwa dyskusja, czy ma do niej przylecieć transportem specjalnym (wojskowym) czy też rejsowym samolotem. Przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności i w pewnym sensie kamuflażu ta druga forma transportu wcale nie jest wykluczona.

Samo ściągnięcie mężczyzny do kraju to tak naprawdę dopiero początek całej nieprostej i nieoczywistej sprawy. Kajetan P. trafi najprawdopodobniej do aresztu albo zakładu psychiatrycznego, jeśli sąd zarządzi obserwację psychiatryczną. Będzie (najprawdopodobniej) poddany badaniom, być może wielokrotnym. Od stanu zdrowia psychicznego zależy dalszy los Kajetana P.

Jeśli w momencie popełnienia zbrodni był niepoczytalny, uniknie więzienia. Trafi wówczas do zamkniętego zakładu psychiatrycznego, gdzie będzie leczony i izolowany. Jeśli wyjdzie na jaw, że był poczytalny, długie lata (być może nawet do końca życia) spędzi za kratami. Zanim do tego dojdzie, podsądnego trzeba zbadać, wysłuchać licznych świadków, którzy wciąż się ujawniają; przeprowadzić ekspertyzę materiałów prasowych jego autorstwa itd. Sam proces może mieć kilka odsłon, aż do zapadnięcia prawomocnego wyroku. Na taki, choć wielu w to nie uwierzy, możemy więc poczekać kilka lat.