Kończymy pierwszy rok walki z pandemią. Tymczasem GUS odnotował za 2020 r. najwyższą liczbę zgonów Polaków od drugiej wojny światowej – w wartościach bezwzględnych i względnych. Ochrona zdrowia i życia obywateli należy do pozytywnych obowiązków państwa, warto więc rozważyć skorzystanie przez organy władzy publicznej z nietypowych instrumentów, które przyniosą efekty również później. Paleta działań zachęcających do szczepień mogłaby zostać wzbogacona o instrumenty polityki fiskalnej. Warto się zastanowić, czy państwo nie powinno ulżyć fiskalnie tym, którzy swymi indywidualnymi wyborami przyniosą ulgę życiu społecznemu oraz aktualnegmu modelowi rozwoju gospodarki narodowej.
Strach przed wspólnym wrogiem
Wprowadzaniu przez ostatni rok licznych i natychmiastowych ograniczeń (mających służyć przeciwdziałaniu skutkom pandemii Covid-19) towarzyszyło powszechne przeświadczenie o ich krótkofalowości. Tymczasem wkroczenie w drugi rok walki z pandemią powoduje, że ograniczenia przestają mieć charakter krótkofalowy. Przy bezprecedensowej intensywności ingerencji państw w ład społeczny i gospodarczy społeczeństwa łatwo podporządkowały się narzuconym ograniczeniom, zawieszającym całe sektory gospodarki lub całe sfery aktywności społecznej. Łatwość w podporządkowaniu się wynikała z wyrazistego wspólnego wroga oraz z uniwersalności ograniczeń, gdyż prawie każde państwo wprowadziło je w podobnym zakresie. Podporządkowanie się – w szczególności przez sektor gospodarczy – zaczęło jednak topnieć, właśnie ze względu na to, że ograniczenia (w szczególności zamknięcia całych sektorów gospodarki) przestały mieć krótkofalowy charakter.
Czytaj także: Nie szczepią lekarzy, bo zabraknie szczepionek dla seniorów
Krótkofalowość wprowadzonych ograniczeń opierała się na założeniu, że prawdziwym antidotum na pandemię będzie program powszechnych szczepień. Tymczasem badania pokazują podział społeczeństwa na dwa obozy – chcących się zaszczepić i niemających tego w planach. Deklarowana ankieterom chęć zaszczepienia się poszybowała w górę kilka tygodni po rozpoczęciu akcji szczepień (przy braku sensacyjnych doniesień medialnych o zatrważających skutkach ubocznych). Szczepionka stała się wręcz towarem powszechnie pożądanym. Tylko czy mimo aktualnej rosnącej akceptacji dla szczepień uda nam się uzyskać taką frekwencję przy programie szczepień, by uzyskać stan bezpieczeństwa epidemiologicznego? Moment nabycia zbiorowej odporności szacuje się przy zaszczepieniu się około trzech czwartych społeczeństwa. W debacie publicznej nie porusza się kwestii, w jaki sposób utrzymać w społeczeństwie trwałą chęć szczepienia się przeciw Covid-19. Dotyczy to zarówno konieczności ponawiania szczepień (zwłaszcza z bardziej uciążliwą regularnością – np. co pół rok), jak i dochodzenia nowych grup osób do zaszczepienia (tj. dopiero kończących 18 lat w danym roku).
a kto nierówny
Niezbliżenie się z liczbą zaszczepionych osób do poziomu odporności zbiorowej będzie wprost skutkowało brakiem przesłanek, by znieść ograniczenia epidemiczne. Krótkofalowość drastycznej ingerencji w życie społeczne i gospodarcze stanie się „odległym mirażem". Gdy ziści się taki scenariusz, w założeniu przejściowe zmiany społeczne i gospodarcze zostaną z nami na stałe. Społeczeństwo i gospodarka już się dostosowują do funkcjonowania w aktualnych ograniczeniach pandemicznych, ale rachunek, który przyjdzie nam zapłacić za ich trwałe utrzymanie, będzie słony. Wyraźnie widać to po zamrożonych sektorach gospodarki, które w większości należą do tzw. przemysłu czasu wolnego. Nawet jeżeli Departament Analiz Ekonomicznych NBP wskazuje, że zamknięte sektory nie mają istotnego udziału w wytwarzaniu krajowego PKB, to ich zamknięcie niesie z sobą dotkliwe skutki społeczne ze względu na spore zatrudnienie w tych sektorach.