Waszczykowski: Słoń Macron w składzie porcelany

Psucie NATO negatywnie odbije się na naszym regionie

Aktualizacja: 12.11.2019 21:34 Publikacja: 12.11.2019 18:11

Dla Macrona Trump jest większym zagrożeniem niż Putin

Dla Macrona Trump jest większym zagrożeniem niż Putin

Foto: AFP

Ups, Emmanuel Macron znowu wypowiedział obraźliwe i skandaliczne opinie. Tym razem na temat NATO. Kiedy niedawno obraził Bułgarów (uznał, że afrykańscy emigranci są lepsi od Bułgarów, czyli nielegalni emigranci lepsi od przyjazdu obywateli Unii Europejskiej!!!), w mediach bułgarskich zastanawiano się, czy wypowiedzi Macrona to wynik złego snu czy uderzenia w głowę. Tak, to poważne media bułgarskie, a nie bałkańska Jachira. W innych mediach spekuluje się o stanie psychiki prezydenta Francji. Jeszcze w innych otwarcie oskarża się go o arogancję.

Jeszcze kilka lat temu była nadzieja, że relacje Francji z nami powrócą na normalne tory. Na przełomie 2015 i 2016 r. doszło do pewnych turbulencji. Użycie lotniczej terminologii jest tu zasadne, gdyż chodzi o niedoszły zakup helikopterów przez Polskę. W lutym 2016 r. premier Beata Szydło odbyła pierwszą wizytę dwustronną w Paryżu. Wydawało się, że doszło do resetu. Jako minister spraw zagranicznych przedstawiłem obszerny program współpracy w wielu dziedzinach, również współpracy wojskowej. Jesienią roku 2016 mogliśmy uroczyście i w przyjaźni świętować w Weimarze 25 lat Trójkąta Weimarskiego.

Oczekiwaliśmy na wizytę francuskiego prezydenta w Polsce. Prezydenci spotkali się tymczasem w maju 2017 r. w Kwaterze NATO. Spotkanie miało serdeczny przebieg. Jesienią przystąpiliśmy do współpracy w ramach europejskiego programu wojskowego PESCO. Ten program jest jednym z kamieni milowych na drodze do emancypacji wojskowej Europy. Mając tego świadomość, oczywiście postawiliśmy stosowne warunki, iż program nie może dublować i rywalizować z NATO. Paryż przyjął to do wiadomości.

W listopadzie 2017 r. premier Beata Szydło została zatem przyjęta w Pałacu Elizejskim ze wszystkimi najwyższymi honorami. W przyjaznej rozmowie Macron zapewniał o współpracy, deklarował szybki przyjazd do Polski, a nawet zapowiadał weto wobec budowy Nord Stream 2. Tak, tak, zapowiadał, a jakże! Co zatem stało się w następnym roku?

Macron nie tylko zwlekał z przyjazdem, ale rozpoczął antypolską krucjatę. Rozpoczęto w UE, pod wpływem Paryża, walkę o tzw. dyrektywę w sprawie pracowników delegowanych. Prawo europejskie, które ograniczyłoby swobodne działania na terenie Unii firm transportowych. Macron i francuska dyplomacja poparli również uruchomienie przeciw Polsce procedury art. 7, czyli karania nas za rzekome łamanie praworządności. Skąd ten gwałtowny zwrot?

W 2018 r. eklektyczny program wyborczy Macrona – dla każdego coś miłego – nie przyniósł rezultatów. Prezydent gwałtownie tracił poparcie w społeczeństwie. Francuska gospodarka słabła i Macron nie był w stanie realizować swoich obietnic wyborczych. Jesienią 2018 r. wybuchły nawet masowe protesty „żółtych kamizelek". Trwają do dzisiaj. Macron uznał zatem, zgodnie z prawidłami politologicznymi, iż należy wskazać winnych. Polska, rządzona oczywiście przez „niedemokratyczne władze", była wspaniałym kozłem ofiarnym.

Skomplikowała się też sytuacja w Europie. Osłabła rola Niemiec. Wielka Brytania pogrążała się w problemach brexitu. Zmiany zachodziły we Włoszech. W Hiszpanii rozpalił się konflikt kataloński. Donald Trump zaczął rozliczać Europę za wymianę gospodarczą i odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Unia Europejska popadła w stan marazmu. Zaprzestano nawet dywagacji o tym, czy pogłębiać, czy poszerzać Unię – tematy, które były żywe jeszcze w jubileuszowym 2017 r. Macron uznał, że to jest czas, aby się upomnieć o francuskie przywództwo.

W czasie wizyt w Rumunii i Bułgarii zaczął dzielić Europę. Zapowiadał, gdzie przyjedzie i kto respektuje wartości europejskie. W tym roku przekroczył wszelkie granice. Zapowiedział weto wobec rozszerzenia Unii i włączenia Północnej Macedonii oraz Albanii. Znieważył Bułgarów. Również Bośnię i Hercegowinę.

Już wcześniej postulował stworzenie obrony przeciw działaniom USA. W Paryżu uznawano, iż Trump jest większym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Europy niż Putin. Z polskiego punktu widzenia to skrajna aberracja. Jednocześnie sugerował, że powinniśmy zapomnieć o problemach Ukrainy i przywrócić relacje z Rosją. Ostatnio pojawił się atak na NATO. Uznał, że sojusz stracił mózg. Cokolwiek to znaczy.

Atak na NATO jest elementem (czy ostatecznym?) podważania europejskiej polityki integracji. Reforma dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych – kierowców i ewentualnie innych rzemieślników – to pogwałcenie europejskich swobód, przepływu ludzi i usług. To polityka antyeuropejska. Ciekawe, czy nowa Komisja Europejska podejmie ten temat.

Atak na NATO jest elementem rywalizacji z USA, może osobistej z Donaldem Trumpem. Czy to rozgrywka polityczna o kierunek bezpieczeństwa, czy ideologiczna gra? Ciekawe, że większość europejskich ośrodków analitycznych nie zadaje sobie tych pytań. Niewielu dokonuje egzegezy polityki Macrona.

Dzieje się tak dlatego, iż wszyscy zdają sobie sprawę, że to są zagrywki karciane. Macron nie ma żadnej strategicznej, europejskiej wizji. To nie jest następca de Gaulle'a ani kieszonkowy Napoleon, jak podejrzewają inni. To geszefciarz. Rzuca na stół blokujące karty, żeby wygrać. Ale co? Europy nie stać dzisiaj na grę w perskie oko. Wist Macrona musi się spotkać nie tylko z polityczną publicystyką. Należy na niego stanowczo odpowiedzieć na szczycie NATO w Londynie. Bezpieczeństwo europejskie nie jest dane raz na zawsze. Musi być umacniane. Bezpieczeństwo europejskie nie może być przedmiotem ideologicznych eksperymentów.

Stanowcza reakcja premiera Mateusza Morawieckiego była ze wszech miar słuszna. Szkoda, że odosobniona w regionie. Psucie NATO dotknie negatywnie całego regionu. To m.in. wyzwanie dla nowego rządu, aby przypominać o zagrożeniach. Bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze.

Autor jest europosłem PiS, byłym szefem MSZ

Ups, Emmanuel Macron znowu wypowiedział obraźliwe i skandaliczne opinie. Tym razem na temat NATO. Kiedy niedawno obraził Bułgarów (uznał, że afrykańscy emigranci są lepsi od Bułgarów, czyli nielegalni emigranci lepsi od przyjazdu obywateli Unii Europejskiej!!!), w mediach bułgarskich zastanawiano się, czy wypowiedzi Macrona to wynik złego snu czy uderzenia w głowę. Tak, to poważne media bułgarskie, a nie bałkańska Jachira. W innych mediach spekuluje się o stanie psychiki prezydenta Francji. Jeszcze w innych otwarcie oskarża się go o arogancję.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej