Doświadczony polityk, jakim jest Grzegorz Schetyna, dobrze wie, że aby politycznie poszybować, potrzebne są partyjne skrzydła, a każdy, kto myśli w Polsce o władzy, przywództwo łączyć musi z szeroką ofertą skierowaną do różnych przekonań i wrażliwości politycznych. Dlatego zaskakiwać może, że choć wyborczy zegar bije coraz głośniej, skręcająca w lewo Platforma Obywatelska, podobnie jak w roku 2015, coraz bardziej zaniedbuje konserwatywną część swojego potencjalnego elektoratu.
Dwa kroki w lewo i trzeci też
W deklaracjach politycy PO zdają się o konserwatywnym wyborcy pamiętać. Przewodniczący Schetyna w roku 2016 mówił o potrzebie „konserwatywnej kotwicy", w dobrym przemówieniu programowym w Łodzi w roku 2017 podkreślał, że Platforma nie będzie partią lewicową, i przy wszystkich ważnych okazjach – także niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" – powtarza, że w swej różnorodności PO pozostać chce ugrupowaniem centrowym, które obok skrzydła liberalnego ma także to konserwatywne.
Poza deklaracjami wyborca obserwuje jednak także polityczne decyzje, a te zdają się dziś kierować Platformę w różne strony, tylko nie w tę konserwatywną. Świadczyć może o tym dość spektakularne usunięcie z partii trojga konserwatywnych posłów po głosowaniu w sprawie ochrony życia, specyficzny sposób potraktowania Kazimierza Michała Ujazdowskiego, który mógł być przecież konserwatywną twarzą PO, programowy sojusz z liberalną Nowoczesną, deklaracje o dofinansowywaniu in vitro via samorząd czy pompa, z jaką witano na wyborczym pokładzie Koalicji Obywatelskiej lewicowe środowisko Barbary Nowackiej.
Wszystkie te działania czytać można oczywiście jako budowanie szerokiego obozu na wybory. Rzecz jednak w tym, że wbrew retoryce o zrównoważonym ideowo rozwoju Platforma nie zaproponowała dla równowagi żadnych nowych akcentów konserwatywnych. Ani na ostatniej konwencji KO, ani przy poprzednich okazjach konserwatywny wyborca nie poznał żadnych nowych pomysłów choćby na ochronę praw rodziny, budowanie siły i powagi państwa czy promowanie nowoczesnego obywatelskiego patriotyzmu. Nie zobaczył też nowych politycznych twarzy, które podobne pomysły miałyby realizować, i nie dowiedział się, kto właściwie tworzy dziś w PO silne konserwatywnego skrzydło, które w przyszłości równoważyć by miało wpływy lewicowe czy liberalne.
Języczek wyborczej wagi?
Powie ktoś, że w sytuacji ostrego podziału politycznego potencjalni wyborcy konserwatywni to z punktu widzenia Platformy niemal „statystyczny błąd", grupa tak mała, że można poświęcić ją, walcząc o elektorat lewicowy czy liberalny.