Wraz z kolejnymi odsłonami naszego ostrego konfliktu politycznego formułowane bywa oczekiwanie na tonujący, a jeszcze lepiej mediujący, głos publicznego autorytetu, jakim dla wielu z nas jest Kościół. Jak dotąd odpowiedzią Kościoła była powściągliwość i ostrożność. Owszem, hierarchowie – bardzo zresztą słusznie – zabierali głos w sprawie wrażliwości na problem uchodźców, chrześcijańskiego kształtu patriotyzmu czy ochrony życia. Na ogół jednak in gremio powstrzymywali się od komentowania spraw z bieżącej publicznej agendy. Postawa taka – jak zwracał uwagę także piszący te słowa – miała swoje mocne racje i uzasadnienia. Główną misją Kościoła jest bowiem przede wszystkim głoszenie Ewangelii po wszystkich stronach wszystkich politycznych barykad, a każda jego wypowiedź dotykająca codziennej polityki łatwo może być zinstrumentalizowana.
Powtarzając te ważne racje, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że doszliśmy oto do miejsca, w którym odważny głos Kościoła w sprawie publicznego „tu i teraz" jest potrzebny i może okazać się pożyteczny.
Dobro wspólne, a nie polityka
Mówiąc to, zauważyć wypada, że poważny kryzys wokół Sądu Najwyższego, jakiego jesteśmy właśnie świadkami, i szerzej – nasz niepokój o praworządność, przestrzeganie konstytucji czy trójpodział władzy, nie dotyczą samej tylko polityki w znaczeniu rywalizacji o władzę, ale są poważnym symptomem głębszego kryzysu porządku publicznego i dobra wspólnego.
Mówią o tym zatroskani prawnicy, niepokój wyrażają zwykli obywatele, zwracają na to uwagę światowe media. Co więcej, zaniepokojenie w tej sprawie wyrażają nie tylko zdeklarowani krytycy obecnego obozu władzy. Warto tu przypomnieć słowa senatora z klubu senackiego PiS, do niedawna wiceministra nauki prof. Aleksandra Bobki. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski mówił on m.in.: „Niewątpliwie istnieje poważny spór prawny. Sytuacja jest bardzo niedobra. Mamy do czynienia ze stanem anarchizacji życia publicznego – praworządność w Polsce jest na zakręcie, ponieważ najważniejsze instytucje w państwie, takie jak parlament, Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny, nie uznają wzajemnie swojej legalności. Mamy do czynienia ze zgorszeniem".
Wyraźne światło na sytuację, w jakiej się znaleźliśmy, rzuca także nauczanie społeczne samego Kościoła. Ponieważ żadna ludzka władza, także władza ludzi o najlepszych intencjach, nie może być doskonała, każda – naucza Kościół – wymaga instytucjonalnych uregulowań i ograniczeń. Jak zatem słusznie przypomniała ostatnio Katolicka Agencja Informacyjna, w czasach nowożytnych o potrzebie podziału władzy i prawnej jej regulacji mówił i papież Leon XIII w pamiętnej encyklice „Rerum novarum" z roku 1891 i św. Jan Paweł II w niezwykle ważnej dla współczesnej demokracji encyklice „Centesimus Annus" z roku 1991. A do listy tej dodać można jeszcze „Konstytucję o Kościele w świecie współczesnym – Gaudium et spes" Soboru Watykańskiego II z roku 1965.