Talaga: Potrzeba partyzantów

Politycy obu zwaśnionych obozów mogą świętować.

Aktualizacja: 11.01.2017 20:02 Publikacja: 10.01.2017 18:31

Talaga: Potrzeba partyzantów

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Do Polski zjeżdżają siły ciężkiej brygady armii USA, a to zasługa zarówno PiS, jak PO. Po raz pierwszy w dziejach będziemy mieli zwartą, amerykańską formację bojową, nie na ćwiczeniach, ale jako element odstraszania Rosji. Jednak to, jakim szlakiem dociera ona do Polski, gdzie będzie rozlokowana, jak będzie współdziałała z innymi wojskami USA w Europie, pozwala wysnuć ponury wniosek dla mieszkańców jednej trzeciej kraju, że gdyby doszło do agresji, wojna z Rosją zostanie stoczona w głębi naszego terytorium, a oni znajdą się pod okupacją. Naszej granicy będziemy musieli bronić sami. Stąd apel do obecnych i przyszłych decydentów, by się tym poważnie zajęli.

3. Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa dociera do Polski z dalekiej Karoliny poprzez Niemcy, a ściślej Bremerhaven nad Morzem Północnym. Następnie kieruje się lądem do naszego kraju. Nie inaczej będą przysłane posiłki z USA w razie wojny. Nie ma mowy o wykorzystaniu portów na Bałtyku ani nawet o przesunięciu sił morskich USA na to morze, bowiem Rosja tak rozwija swoje zdolności rakietowe (tzw. antydostępowe), że praktycznie może zamknąć ten akwen. Ewentualna pomoc dla Polski i państw bałtyckich będzie zatem szła lądem z portów Morza Północnego.

Dwie brygady lądowe USA już stacjonują w Niemczech i we Włoszech, wyposażenie bojowe dla trzeciej będzie rozmieszczone w Niemczech, Belgii i Holandii tak, by wystarczyło przerzucić żołnierzy, aby mogła wejść do akcji. Czwarta dociera do Polski, ale będzie dyslokowana na zachodzie kraju, nie na północnym Mazowszu, jak pierwotnie zakładano. Towarzysząca jej znaczna część 10. Brygady Lotnictwa Bojowego zostanie rozlokowana w Niemczech, a nie u nas. Stamtąd będzie wpierać siły w Polsce. Amerykanie nie przewidują zatem walki swoich zwartych formacji brygadowych na wschodzie Polski w pierwszej fazie konfliktu. Rozwiną siły – czyli skupią brygady z Europy – i wejdą do akcji z Niemiec oraz zachodniej Polski. Podobne jest zresztą myślenie strategiczne Polaków. Główne siły naszych wojsk operacyjnych są rozlokowane na zachodzie kraju; gdyby stały na wschodzie, mogłyby zostać zniszczone lub zneutralizowane w pierwszych dniach wojny. Tak mogą przetrwać i rozwinąć kontruderzenie, kiedy stanie się jasne, jakie siły i gdzie zostały użyte przez przeciwnika.

Płynie stąd jednak smutny wniosek dla mieszkańców Podlaskiego, Warmińsko-Mazurskiego i północnego Mazowsza, że – gdyby doszło do najgorszego – ani Wojsko Polskie, ani Amerykanie nie będą w stanie uniemożliwić chwilowego zajęcia ich małych ojczyzn przez wroga. Dopiero w drugiej fazie wojny tereny te mają zostać odbite.

Nie zmienia tego obrazu ani powstanie pierwszych brygad Wojsk Obrony Terytorialnej właśnie na wschodzie, ani dyslokacja batalionowej grupy bojowej NATO, co ma nastąpić wiosną, w Orzyszu, naprzeciw granicy rosyjskiej. Siły te, wraz z innymi jednostkami Wojska Polskiego na wschodzie, będą zbyt małe, by uniemożliwić przesuwanie się wrogich oddziałów, będą mogły jedynie opóźniać ich pochód.

Mamy zatem dylemat, jak bronić wschodu. Dużym błędem byłoby przesuwanie tam głównych sił polskich, a z drugiej strony nie można oddać tych ziem i ich mieszkańców wrogowi. Rozwiązaniem byłoby wielokrotne zwiększenie liczebności Wojska Polskiego, by wystarczyło sił i na obronę granicy, i na kontratak, ale to niemożliwe. Pozostaje budowa zdolności prowadzenia partyzanckiej wojny szarpanej na tych terenach, tak by wróg nigdy ich w pełni nie opanował, a polskie i amerykańskie siły miały lokalne wsparcie podczas kontrofensywy.

Chodzi o działania w większej skali niż w ramach trzech powstających tam brygad Obrony Terytorialnej. Karabin w każdym domu i po kilka wyrzutni przeciwpancernych w każdej gminie byłyby dobrym rozwiązaniem, ale to rewolucja w myśleniu o obronie kraju. Chwała USA za przysłanie brygady, ale nawet ten gest pokazuje, że ta rewolucja jest konieczna. Wschód i północny wschód Polski nadal pozostają bezbronne wobec wojny na pełną skalę.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

Do Polski zjeżdżają siły ciężkiej brygady armii USA, a to zasługa zarówno PiS, jak PO. Po raz pierwszy w dziejach będziemy mieli zwartą, amerykańską formację bojową, nie na ćwiczeniach, ale jako element odstraszania Rosji. Jednak to, jakim szlakiem dociera ona do Polski, gdzie będzie rozlokowana, jak będzie współdziałała z innymi wojskami USA w Europie, pozwala wysnuć ponury wniosek dla mieszkańców jednej trzeciej kraju, że gdyby doszło do agresji, wojna z Rosją zostanie stoczona w głębi naszego terytorium, a oni znajdą się pod okupacją. Naszej granicy będziemy musieli bronić sami. Stąd apel do obecnych i przyszłych decydentów, by się tym poważnie zajęli.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej