Przez dziesięciolecia historycy marksistowscy portretowali go jako bezwzględnego białego generała, który „brutalnie zdławił rewolucję komunistyczną w Finlandii" w 1918 r. i wplątał Finlandię w sojusz z Hitlerem w 1941 r. To bardzo niesprawiedliwa ocena człowieka, który z ogromnym oddaniem i poświęceniem przez 34 lata strzegł niepodległości swojej ojczyzny.

Carl Gustaf Mannerheim urodził się 4 czerwca 1867 r. w miejscowości Villnäs w Wielkim Księstwie Finlandii. Podobnie jak Królestwo Kongresowe, było to państwo wasalne wobec Moskwy, choć ze znacznie większą autonomią. Przyszły marszałek Finlandii był synem hrabiego Carla Roberta Mannerheima i jego żony Heleny von Julin. Podobno język fiński opanował dopiero w dorosłym wieku. Swoją przygodę z wojskiem rozpoczął już w wieku 14 lat. Jako kornet stacjonującego w Kaliszu 15. Aleksandryjskiego Pułku Dragonów miał okazję poznać Polskę i jej mieszkańców. Z zachowanych wspomnień marszałka możemy wnioskować, że Polaków darzył ogromną sympatią i szacunkiem. „Moi polscy przyjaciele przyjęli mnie serdecznie. Złożyłem wizytę marszałkowi Piłsudskiemu, wielkiemu przywódcy Polaków, który w momencie wycofania Niemców w połowie listopada 1918 r. stanął na czele młodej republiki" – wspominał po latach swoją wizytę w Warszawie w 1920 r. Bitwa Warszawska utrwaliła w nim przekonanie, że opór wobec sowieckiego ekspansjonizmu jest sprawą priorytetową także w fińskiej polityce zagranicznej i obronnej. Z tego powodu w latach 30. już jako przewodniczący Rady Obrony Państwa i marszałek polny zainicjował plan budowy fińskich umocnień obronnych na Przesmyku Karelskim, nazwanych linią Mannerheima. Koncepcja stworzenia 135-kilometrowego pasa obronnego o głębokości 90 kilometrów sprawdziła się w czasie wojny zimowej, toczącej się od 30 listopada 1939 r. do 13 marca 1940 r. Mimo że Armia Czerwona miała blisko pięciokrotną przewagę liczebną i rzuciła na front ponad 6 tys. czołgów (Finowie mieli ich zaledwie 60), była skutecznie powstrzymywana przez 104 dni i ponosiła ogromne straty. Mannerheim uwierzył, że sowiecki agresor nie jest niepokonalny, a Finom uda się wkrótce odzyskać utracone terytoria. I to przede wszystkim tłumaczy, dlaczego w czerwcu 1941 r. postanowił przyłączyć się do niemieckiej agresji na ZSRR.

Ta decyzja wzbudza wiele kontrowersji. W obronie marszałka należy jednak podkreślić, że sprzeciwiał się udziałowi wojsk fińskich w jakichkolwiek akcjach skierowanych przeciw ludności cywilnej. Nie był przecież rusofobem. Poślubił nawet Rosjankę Anastazję Arapową, z którą miał dwie córki. Nie wyobrażał sobie uczestnictwa wojsk fińskich w zbrodniczym oblężeniu Leningradu i podjął decyzję o nieatakowaniu kolei murmańskiej.

We wrześniu 1944 r. w porę wycofał się z sojuszu z Hitlerem, podpisał z ZSRR układ o zawieszeniu działań wojennych i skierował swoje wojska do walki z Niemcami. Można krytykować tak radykalną zmianę, ale nie sposób odmówić Mannerheimowi niezwykłej skuteczności. Marszałek był tak oddany sprawie niepodległości swojego kraju, że postanowił nie prowokować w przyszłości swoją osobą ewentualnego konfliktu na linii Helsinki–Moskwa. Dlatego po wojnie ustąpił z urzędu i wyjechał do Szwajcarii, gdzie zmarł pięć lat później.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.lepkowski@rp.pl