Brudziński nie cofnął żadnej decyzji o obniżeniu emerytury byłym funkcjonariuszom

W ciągu blisko dwóch lat minister nie wydał ani jednej pozytywnej decyzji cofającej obniżkę emerytury byłym funkcjonariuszom.

Aktualizacja: 08.11.2018 20:19 Publikacja: 07.11.2018 18:53

Joachim Brudziński

Joachim Brudziński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Krótkotrwała służba na rzecz organów bezpieczeństwa PRL i szczególne zasługi dla wolnej Polski miały być podstawą do uchylenia decyzji o obniżeniu emerytur i rent w ramach tzw. ustawy dezubekizacyjnej z grudnia 2016 r. Ale choć z tego przepisu chciało skorzystać ponad 4,6 tys. byłych funkcjonariuszy lub ich rodzin, minister (Mariusz Błaszczak, a teraz Joachim Brudziński) nie rozpatrzył pozytywnie ani jednej sprawy.

Kontrowersyjna ustawa (nawet dzień pracy w służbie totalitarnego państwa zabiera wypracowane składki za lata pracy w mundurze już w wolnej Polsce) objęła ponad 38 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, w tym rodziny nieżyjących funkcjonariuszy, które pobierają rentę rodzinną. Otrzymują one 1,7 tys. zł miesięcznej emerytury.

Przewlekłość resortu

Zdecydowana większość funkcjonariuszy emerytów dotkniętych ustawą – ponad 23,7 tys. osób, a więc 62 proc. – to osoby, które, pozytywnie zweryfikowane służyły w wolnej Polsce: w UOP, ABW, BOR, policji lub Straży Granicznej. Ale wśród zdezubekizowanych są przypadki, które nie powinny się tam w ogóle znaleźć, np. Marek Stańczyk, były kierowca Biura Ochrony Rządu, który zaczął pracę 1 lipca 1989 r. – a więc już po czerwcowych wyborach, w których wybrano sejm kontraktowy i zakończył się PRL.

Zgodnie z ustawą minister spraw wewnętrznych (art. 8a) w drodze decyzji, w szczególnie uzasadnionych przypadkach mógł uchylić decyzje ze względu na: krótkotrwałą służbę przed dniem 31 lipca 1990 r. oraz rzetelne wykonywanie zadań i obowiązków po dniu 12 września 1989 r., w szczególności z narażeniem zdrowia i życia.

„Dotychczas nie została wydana pozytywna decyzja" – przyznaje w odpowiedzi dla nas resort. Nie odpowiada jednak, ile spraw rozpatrzył.

Zdaniem prawników, których klienci to zdezubekizowani, minister rażąco łamie prawo, bo przewleka wydanie decyzji.

– Wydanie decyzji powinno nastąpić nie później niż w ciągu miesiąca, a sprawy szczególnie skomplikowanej nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia wszczęcia postępowania. Wymogi te precyzuje art. 35 kodeksu postępowania administracyjnego. Minister podlega temu obowiązkowi, ale tego nie robi – tłumaczy mec. Aleksandra Chołub z Torunia, zajmująca się sprawami ponad 20 byłych funkcjonariuszy.

W styczniu tego roku mec. Chołub wygrała z ministrem Brudzińskim sprawę o brak decyzji z art. 8a w sprawie jednego z jej klientów. Minister musi zapłacić za to byłemu funkcjonariuszowi tysiąc złotych.

Podobną opinię ma mec. Marek Małecki, warszawski adwokat, który prowadzi kilkadziesiąt spraw byłych funkcjonariuszy.

– W kilkunastu sprawach – bardzo starannie wybranych – skorzystaliśmy z trybu art. 8a i to wyłącznie w przypadkach wyjątkowych osób: asów wywiadu, wybitnych, niezłomnych policjantów, agentów rozbijających przestępczość zorganizowaną, zasłużonych BOR-owców ochraniających wizyty papieża przed demokratycznymi zmianami i po nich, i pomimo upływu dwóch lat wydano tylko jedną, i to negatywną dla klienta, decyzję. Według mnie to martwy przepis – mówi mec. Małecki.

Trybunał bez orzeczenia

Resort, by rozpatrzyć wniosek funkcjonariusza, musi prześledzić jego karierę zawodową, m.in. pozyskać dane z IPN i służby, w której pracował, np. policji. Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński w odpowiedzi na interpelację poseł Ewy Kołodziej tłumaczy, że rozpatrzenie sprawy z art. 8a „wymaga zebrania wyczerpującego materiału".

„Decyzja w postępowaniu (...) może być wydana dopiero wówczas, gdy zgromadzony materiał i okoliczności sprawy (data zapoznania się przez stronę z materiałem, zgłoszenie przez stronę ewentualnych nowych dowodów i argumentów) umożliwiają analizę jej stanu faktycznego oraz pozwalają na podjęcie stosownego rozstrzygnięcia" – tłumaczy Zieliński.

Ustawa nie precyzuje, co znaczy sformułowanie „krótkotrwała służba". Z danych MSWiA wynika, że w okresie do roku służbę w organach bezpieczeństwa PRL pełniło 1730 zdezubekizowanych, a od roku do trzech lat – 4754 osoby.

Sprawy zdezubekizowanych (wpłynęło ich ponad 15 tys.) utknęły również w Sądzie Okręgowym w Warszawie, który na początku tego roku wysłał pytanie do Trybunału Konstytucyjnego w kwestii zgodności ustawy z konstytucją. Trybunał nie wyznaczył terminu ogłoszenia. – Składaliśmy zażalenie na decyzję sądu okręgowego, ale w apelacji przegraliśmy. Musimy czekać na Trybunał – przyznaje mec. Chołub.

Krótkotrwała służba na rzecz organów bezpieczeństwa PRL i szczególne zasługi dla wolnej Polski miały być podstawą do uchylenia decyzji o obniżeniu emerytur i rent w ramach tzw. ustawy dezubekizacyjnej z grudnia 2016 r. Ale choć z tego przepisu chciało skorzystać ponad 4,6 tys. byłych funkcjonariuszy lub ich rodzin, minister (Mariusz Błaszczak, a teraz Joachim Brudziński) nie rozpatrzył pozytywnie ani jednej sprawy.

Kontrowersyjna ustawa (nawet dzień pracy w służbie totalitarnego państwa zabiera wypracowane składki za lata pracy w mundurze już w wolnej Polsce) objęła ponad 38 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, w tym rodziny nieżyjących funkcjonariuszy, które pobierają rentę rodzinną. Otrzymują one 1,7 tys. zł miesięcznej emerytury.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS