Zaprzysiężenie nowego rządu (formalnie to nowy rząd) w tym samym składzie, acz ze zmianą na fotelu premiera świadczy przede wszystkim o tym, że targi o to stanowisko trwały do samego końca, a sama rekonstrukcja ani nie była dostatecznie przygotowana, ani przemyślana.
KRS i SN - głosowanie nad ustawami w Sejmie
To również niebywale ważny test dla samego Morawieckiego, którego już na wstępie skrępowano zdefiniowaną radą ministrów. O ileż łatwiej by mu było uczestniczyć w zaprzysięganiu takiego składu gabinetu, jaki uznałby za właściwy. Ale prezes takiej szansy mu nie dał, od razu ustawiając hierarchię znaczenia osób w państwie.
Teraz Morawiecki będzie musiał „odwojowywać” kolejne resorty, wchodząc w spór z kolejnymi partyjnymi koteriami. Czy mu się to uda? W tej sprawie można mieć wątpliwości i w tym sensie Grzegorz Schetyna może mieć rację, że ta nominacja nie jest jeszcze pewna.
Morawiecki będzie nowym premierem. Szydło pozostanie w rządzie