Nie bójmy się robotów

Internet rzeczy, sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe i automatyzacja napędzają zmiany we współczesnej gospodarce. Technologie te stanowią też punkt zwrotny w polityce zatrudniania i sposobie zarządzania przedsiębiorstwami.

Aktualizacja: 07.12.2017 05:51 Publikacja: 06.12.2017 20:00

Nie bójmy się robotów

Foto: 123RF

Sporą część obowiązków od obecnych pracowników przejmą wkrótce roboty – tak uważa John Cryan, prezes Deutsche Banku, który już zapowiedział, że dzięki automatyzacji będzie w stanie zredukować zatrudnienie nawet o połowę. W niedawnym wywiadzie udzielonym „Financial Times" tłumaczył, że wdrażany przez niego 5-letni plan restrukturyzacji, który likwiduje tysiące miejsc pracy, mógłby pójść jeszcze głębiej, gdyby zdecydowanie postawił na takie technologie, jak sztuczna inteligencja czy uczenie maszynowe.

Czy zatem rewolucja przemysłowa oznacza nieuchronny wzrost bezrobocia? Eksperci zgodnie przekonują, że nie, choć rewolucja na rynku pracy jest nieunikniona.

Nieuchronna rewolucja

– W ciągu najbliższych dwóch dekad wyparuje 40 proc. zawodów – uważa Maciej Fiedler, prezes polskiej firmy technologicznej Fibaro.

Z kolei Malcolm Frank, Paul Roehrig i Ben Pring w swojej książce „What to do when machines do everything" („Co robić, gdy maszyny robią wszystko") przewidują, że już w nadchodzącej dekadzie 12 proc. miejsc pracy w USA zostanie zastąpionych przez maszyny. Ale nie wszystkie zawody są zagrożone rewolucją technologiczną. Badania pokazują, że zmiany dotkną głównie pracowników wykonujących proste czynności (aż dla 70 proc. z nich automatyzacja to realne wyzwanie). W przypadku osób o wysokim poziomie kwalifikacji, wykonujących kreatywne prace umysłowe, ryzyko zastąpienia przez maszyny jest już zdecydowanie niższe. Jak piszą analitycy cytowani przez „USA Today", odsetek zagrożonych stanowisk w tym sektorze w ciągu 20 lat sięgnie ledwie 8 proc.

Wbrew licznym obawom czwarta rewolucja przemysłowa nie będzie jednak prowadzić do masowych zwolnień. – Gdy część zawodów zacznie znikać, zaczną się pojawiać nowe, wymagające jednak zupełnie nowych kompetencji – wskazuje Katarzyna Rusek, dyrektor personalna w SAP Polska.

Sama wiedza w danej dziedzinie i doświadczenie nie wystarczą. Potrzebne będą umiejętności bardziej uniwersalne. – Stopniowe wdrażanie nowoczesnych technologii oraz postępująca automatyzacja sprawią, że firmy będą szukać u pracowników innych kompetencji niż dziś. W erze cyfryzacji umiejętności, które obecnie są najbardziej cenione, w ciągu kolejnych pięciu lat ustąpią miejsca innym – twierdzi Michał Olbrychowski, lider doradztwa Human Capital w Deloitte. – Typowo ludzkie aspekty pracy, takie jak empatia, komunikacja i rozwiązywanie problemów, będą ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej – kontynuuje.

Szczególnie cenione będą też zdolność analizy i rozwiązywania trudnych problemów, inteligencja emocjonalna, umiejętność pracy zespołowej czy kreatywność.

Amerykańskie Bureau of Labor Statistics wyodrębniło kilka technologicznych zawodów, których dotąd nie było, a teraz popyt na takich pracowników dynamicznie rośnie. Wśród nich są m.in. administrator sieci i systemów, web developer, architekt sieci czy administrator baz danych.

Już dziś pożądani są np. eksperci data scientist (analitycy danych). Firma Gartner szacuje, że w 2020 r. w ramach internetu rzeczy będzie aż 26 mld urządzeń generujących dane, które trzeba okiełznać.

Kultura proinnowacyjna

Rewolucja przemysłowa to wyzwanie nie tylko dla pracowników, ale również pracodawców. – Digitalizacja to coś więcej niż przejście z rozwiązań analogowych na cyfrowe. To zmiana sposobu funkcjonowania całej firmy i myślenia o zarządzaniu nią – komentuje Łukasz Wróbel, chief business development officer w spółce Webcon.

W zarządzaniu procesami biznesowymi obserwujemy dziś zjawisko potrzeby stałego dopasowywania procesów do szybko zmieniających się warunków. Gartner prognozuje, że nawet 60 proc. zadań w firmie nie może być już przewidywalnych, a co za tym idzie, również zaplanowanych z góry. Analitycy przekonują, że mniej efektywne systemy zarządzania procesami biznesowymi (np. te, które nie zapewniają odpowiedniego zarządzania zmianą) uniemożliwią osiągnięcie celów zapisanych w strategiach digitalizacji aż 80 proc. firm. Gartner konkluduje, że kluczem do udanej cyfrowej transformacji nie będzie więc jedynie szybkie dostarczanie automatyzacji, ale też możliwość elastycznego dostosowywania rozwiązań technologicznych do zmian pochodzących zarówno z wewnątrz organizacji, jak i z coraz mniej przewidywalnego, zewnętrznego otoczenia firmy.

– Prowadzenie biznesu jeszcze nigdy nie było tak nieprzewidywalne – przyznaje Magdalena Macko, dyrektor departamentu jakości w Banku Millennium.

Według niej sposób na przetrwanie i rozwój firmy to innowacyjność. Jak tłumaczy, wciąż w wielu polskich firmach panuje jednak jej deficyt. – Potencjalne źródła tego problemu to brak kreatywnego potencjału u pracowników oraz kultura organizacyjna – zaznacza.

Jerzy Kalinowski, doradca zarządu KPMG w Polsce, wyjaśnia, że kultura organizacyjna w dużych przedsiębiorstwach w naturalny sposób nie sprzyja kreatywności, poszukiwaniu nowych rozwiązań, szybkiemu podejmowaniu decyzji czy też akceptacji i umiejętności zarządzania ryzykiem. – Dlatego coraz więcej przedsiębiorstw przywiązuje wagę do budowy proinnowacyjnego systemu zarządzania – dodaje.

Firmy się robotyzują

Ponad połowa największych firm na świecie rozpoczęła już wdrażanie automatyzacji procesów z wykorzystaniem robotów. Kolejnych 19 proc. firm ma zamiar zrobić to w ciągu dwóch lat – wynika z najnowszego raportu „The robots are ready. Are you?", przygotowanego przez Deloitte.

Eksperci szacują, że roboty mogą zastąpić jedną piątą pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin, a jednocześnie pozwolą na zwiększenie przychodów firm. Badania pokazują, że proces implementacji robotyzacji największe wsparcie (72 proc.) zyskał wśród liderów. Opór pracowników niższego szczebla maleje z roku na rok – obecnie sięga 17 proc. W grupie firm, które proces automatyzacji mają już za sobą, odsetek ten wynosi jedynie 3 proc. – podaje Deloitte.

Badania pokazują, że automatyzacja z wykorzystaniem robotów zazwyczaj wypróbowywana była w pojedynczych obszarach, ale coraz częściej wpisuje się w strategię korporacyjną. Taką opinię wyraziło aż 64 proc. menedżerów, podczas gdy rok wcześniej było to jedynie 15 proc. Autorzy raportu wyliczają, że w przypadku firm uczestniczących w badaniu z przychodami rocznymi w wysokości 20 mld dol. i zatrudniającymi 50 tys. osób powierzenie 20 proc. zadań robotom zapewniłoby im rocznie 30 mln dol. dodatkowego przychodu.

– Inwestycje w procesy automatyzacji z wykorzystaniem robotów są i będą znaczące. Spośród tych, którzy znajdują się już na etapie ich wdrażania, 78 proc. oczekuje zwiększenia nakładów finansowych w ciągu kolejnych trzech lat. Ich dotychczasowe inwestycje pochłonęły 3,5 mln dol. Natomiast ci, którzy są w fazie pilotażu, planują średnio wydać na ten cel 1,5 mln dol. – wylicza Adam Dziemba, menedżer w dziale konsultingu Deloitte.

Sporą część obowiązków od obecnych pracowników przejmą wkrótce roboty – tak uważa John Cryan, prezes Deutsche Banku, który już zapowiedział, że dzięki automatyzacji będzie w stanie zredukować zatrudnienie nawet o połowę. W niedawnym wywiadzie udzielonym „Financial Times" tłumaczył, że wdrażany przez niego 5-letni plan restrukturyzacji, który likwiduje tysiące miejsc pracy, mógłby pójść jeszcze głębiej, gdyby zdecydowanie postawił na takie technologie, jak sztuczna inteligencja czy uczenie maszynowe.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Ukraińcy mogą zniknąć z polskiego rynku pracy. Kto ich zastąpi?
Rynek pracy
Polskie firmy mają problem. Wojenna mobilizacja wepchnie Ukraińców w szarą strefę?
Rynek pracy
Złe i dobre strony ostrego wzrostu płac
Rynek pracy
Rośnie popyt na pracę dorywczą
Rynek pracy
Pokolenie Z budzi postrach wśród pracodawców