Francja chce ograniczeń dla polskich pracowników na unijnym rynku

Kraje Wspólnoty chcą chronić swoje rynki pracy. Polacy mogą ucierpieć jako pierwsi.

Aktualizacja: 07.07.2016 11:58 Publikacja: 05.07.2016 19:44

Francja chce ograniczeń dla polskich pracowników na unijnym rynku

Foto: 123RF

Brexit może się okazać początkiem końca unijnego wspólnego rynku. Paryż zażądał właśnie od Brukseli ograniczeń dla polskich pracowników na unijnym rynku. Premier Manuel Valls oświadczył, że Komisja Europejska musi zmienić dyrektywę o pracownikach delegowanych, tak żeby zniwelować różnice w wynagrodzeniu płaconym pracownikowi lokalnemu i temu przybyłemu z innego kraju UE.

– Jeśli nie uda nam się przekonać innych do zmiany, to przestaniemy stosować się do dyrektywy – zaszantażował szef francuskiego rządu. Takiej postawie przyklasnęła Marine Le Pen, szefowa Frontu Narodowego, rosnącej w siłę partii populistycznej. Zaapelowała ona, żeby już teraz zamknąć granicę dla zagranicznych pracowników.

To nie pierwszy krok Paryża w tę stronę. Od 1 lipca obowiązuje tam prawo „loi Macron", zgodnie z którym wszystkie firmy wykonujące przewozy we Francji muszą płacić swoim delegowanym pracownikom co najmniej tyle, ile wynosi płaca minimalna nad Sekwaną.

Francuski rząd ulega takim nastrojom, bo obawia się o wynik przyszłorocznych wyborów w kraju pogrążonym od lat w kryzysie gospodarczym. Ale przed eurosceptykami uginają się nie tylko rządzący socjaliści. Alain Juppé, główny kandydat prawicowych republikanów, stwierdził, że po wyjściu z UE Wielka Brytania nie będzie musiała stosować swobody przepływu pracowników w zamian za dostęp do wspólnego rynku. A skoro ustępstwa miałyby być dla Brytyjczyków, którzy z UE wyjdą, to z pewnością chciałyby z nich skorzystać te kraje UE, które już teraz narzekają na tanią konkurencję z  olski i innych państw naszego regionu.

– Z wielkim niepokojem patrzę na tendencję do ustępowania pola eurosceptykom. To bardzo groźne dla Polski. A lekarstwem na to nie jest zwiększanie suwerenności państw narodowych w Unii – powiedział „Rzeczpospolitej" profesor Dariusz Rosati, ekonomista, eurodeputowany PO.

Ofiarą tego eurosceptycyzmu mogą paść dwie z unijnych swobód na wspólnym rynku: świadczenia usług i przepływu pracowników. A to Polska jest ich głównym beneficjentem. Około 13,6 miliona obywateli UE mieszka w innym państwie członkowskim, aż 11 proc. z nich to Polacy. Pod tym względem wyprzedzają nas tylko Rumuni (12 proc.). Jesteśmy za to na czele tych nacji, które w największym stopniu korzystają ze swobody świadczenia usług. Niemal 2 miliony pracowników rocznie wyjeżdża w tym celu czasowo do innego państwa UE. Co piąty z nich to Polak.

Brexit może się okazać początkiem końca unijnego wspólnego rynku. Paryż zażądał właśnie od Brukseli ograniczeń dla polskich pracowników na unijnym rynku. Premier Manuel Valls oświadczył, że Komisja Europejska musi zmienić dyrektywę o pracownikach delegowanych, tak żeby zniwelować różnice w wynagrodzeniu płaconym pracownikowi lokalnemu i temu przybyłemu z innego kraju UE.

– Jeśli nie uda nam się przekonać innych do zmiany, to przestaniemy stosować się do dyrektywy – zaszantażował szef francuskiego rządu. Takiej postawie przyklasnęła Marine Le Pen, szefowa Frontu Narodowego, rosnącej w siłę partii populistycznej. Zaapelowała ona, żeby już teraz zamknąć granicę dla zagranicznych pracowników.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Ukraińcy mogą zniknąć z polskiego rynku pracy. Kto ich zastąpi?
Rynek pracy
Polskie firmy mają problem. Wojenna mobilizacja wepchnie Ukraińców w szarą strefę?
Rynek pracy
Złe i dobre strony ostrego wzrostu płac
Rynek pracy
Rośnie popyt na pracę dorywczą
Rynek pracy
Pokolenie Z budzi postrach wśród pracodawców