Rosja grozi UE, Bruksela się waha

Kreml wypowiada się coraz agresywniej pod adresem Unii Europejskiej.

Aktualizacja: 15.02.2021 09:54 Publikacja: 14.02.2021 18:05

Siergiej Ławrow mimo ogromnego doświadczenia zaczyna popełniać błędy i zmusza Kreml do dezawuowania

Siergiej Ławrow mimo ogromnego doświadczenia zaczyna popełniać błędy i zmusza Kreml do dezawuowania swych wypowiedzi

Foto: AFP

– Im jesteśmy silniejsi, tym silniejsza jest polityka powstrzymywania – powiedział o państwach Europy prezydent Władimir Putin. Szef państwa postanowił osobiście wesprzeć swego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który zaplątał się w tłumaczeniach, jaka będzie rosyjska polityka wobec Unii.

– Jesteśmy gotowi (do zerwania stosunków z UE – red.). (...) Chcesz pokoju, szykuj się do wojny – mówił minister w telewizyjnym wywiadzie w piątek o perspektywie nowych unijnych sankcji. W trakcie zaś wizyty szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella powiedział mu, że „Unia nie jest wiarygodnym partnerem". Moskwa też demonstracyjnie usunęła dyplomatów Niemiec, Szwecji i Polski – o czym Borrell dowiedział się z Twittera w trakcie rozmów z Ławrowem.

Plątanina w Moskwie

Ale zaraz po piątkowym wystąpieniu Rosjanina poprawiał go rzecznik Kremla. – Dokładny sens jak raz jest w tym, że tego nie chcemy (zerwania stosunków z Europą), że chcemy rozwijać te stosunki z Unią – tłumaczył Dmitrij Pieskow, kładąc wszystko na karb „dużego błędu mediów, który zmienił właśnie sens".

– Najwyraźniej nie nadszedł jeszcze czas dla tak ostrych wypowiedzi. (...) Postanowili się trochę wycofać. Rzadki przypadek, gdy nasz bojowy MSZ – zamieniony w służbę prasową policji – tak troszkę się cofa – podsumował moskiewski ekspert Andriej Kolesnikow.

W Brukseli przyjęto tę plątaninę ironicznie. – (Rosjanie) Panikują trochę i popełniają błędy – powiedział anonimowy urzędnik Unii portalowi EUObserver, wskazując jednocześnie na gospodarcze uzależnienie Rosji od UE. Jednakże członkowie Unii też postanowili się cofać. Na piątkowym procesie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego pojawili się już tylko dyplomatyczni przedstawiciele państw bałtyckich, Szwecji i Niemiec. W pierwszym dniu sądu uczestniczyli zaś dyplomaci z około 20 krajów. Innych z kolei wystraszyło usunięcie z Rosji dyplomatów Polski, Szwecji i Niemiec. Grecy pytani, czy ich przedstawiciele będą obserwowali niedzielne protesty rosyjskiej opozycji, odpowiedzieli, że „z zasady nie zajmują się tym, co dyplomaci robią w czasie wolnym od pracy".

Nielegalne latarki

Tymczasem w niedzielę przetoczył się przez Rosję opozycyjny flashmob. Współpracownicy Nawalnego wezwali do wychodzenia w walentynki na podwórka domów i włączania latarek w telefonach komórkowych. Przez cały poprzedni tydzień machina rządowo-propagandowa przestrzegała przed udziałem w tej akcji. Nawet prokuratura generalna uznała, że to będzie „nielegalne używanie źródeł światła", narażając się na śmieszność.

– Nasz system jest biurokratyczny, i tak reaguje – biurokratycznie, a nie politycznie. (...) Siedzi sobie taki biurokrata i myśli, że z punktu widzenia zdrowego rozsądku i trwałości całego systemu można nie zwracać uwagi na tę akcję. Ale nagle „naczalniki" uznają, że to wróg prowadzi akcję, i zaczną się dopytywać: A ty dlaczego nic nie zrobiłeś? (...) No i na wszelki wypadek każdy komendant policji posyła ludzi na podwórka, żeby łapali tych, co świecą latarkami – tłumaczy ekspert Abbas Gałliamow.

– Władza uporczywie przekonuje, że się nie przestraszyła (akcji opozycji – red.), ale to, co robi, świadczy jednak, że się boi – sądzi jednak Kolesnikow.

Ale wszyscy uważają, że niezależnie od ewentualnych sankcji „nic nie zmusi (władz), by wypuściły Nawalnego . (...) Będą go gnoić tyle, ile uznają za potrzebne. Będą też cisnąć społeczeństwo".

W Brukseli zaś sądzą, że Borrell przedstawi propozycje jedynie „sankcji personalnych" – na poszczególne osoby związane z władzą. Tym bardziej że Niemcy i Francja sprzeciwiają się restrykcjom ekonomicznym. A sami współpracownicy Nawalnego jeszcze w styczniu przekazali UE i USA listę 35 osób, które należy objąć sankcjami (nazwali ich „propagandzistami i portfelami Putina").

Gdyby jednak Unia zdecydowała się na ostrzejsze działania, to Putin wskazał, w którym miejscu pojawią się kłopoty. – Powinniśmy przemyśleć konsekwencje każdego naszego kroku. Ale Donbasu nie porzucimy, bez względu na wszystko – powiedział w wywiadzie opublikowanym w niedzielę, wyraźnie sugerując wznowienie aktywnych działań wojennych na Ukrainie. To tym groźniejsze, że Josep Borrell – już po powrocie z Moskwy – doszedł do wniosku, że „bez realizacji mińskich porozumień nie będzie normalizacji stosunków między UE i Rosją".

– Im jesteśmy silniejsi, tym silniejsza jest polityka powstrzymywania – powiedział o państwach Europy prezydent Władimir Putin. Szef państwa postanowił osobiście wesprzeć swego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który zaplątał się w tłumaczeniach, jaka będzie rosyjska polityka wobec Unii.

– Jesteśmy gotowi (do zerwania stosunków z UE – red.). (...) Chcesz pokoju, szykuj się do wojny – mówił minister w telewizyjnym wywiadzie w piątek o perspektywie nowych unijnych sankcji. W trakcie zaś wizyty szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella powiedział mu, że „Unia nie jest wiarygodnym partnerem". Moskwa też demonstracyjnie usunęła dyplomatów Niemiec, Szwecji i Polski – o czym Borrell dowiedział się z Twittera w trakcie rozmów z Ławrowem.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786