System rosyjskich łagrów obchodził niedawno stulecie – zaczęto go tworzyć zaraz po dojściu bolszewików do władzy. Bardzo szybko zabrakło im miejsc w zwykłych więzieniach, dlatego zaczęto grodzić drutem kolczastym pola i łąki i tam umieszczać aresztowanych.
Tak pozostało do dziś. W więzieniach siedzi około 2 tysięcy skazanych, a w łagrach – ponad 400 tysięcy.
Zasady życia
„Nie bój się, nie wierz, nie proś" – to główna zasada łagiernego życia w Rosji. A jeszcze: „nie kradnij u swoich i nie kapuj". – W celach nie usłyszycie żadnych przekleństw, a tylko „proszę", „dziękuję", „szacuneczek" – no po prostu przyjęcie u angielskiej królowej. (...) A wszystko jest proste: w maleńkich pomieszczeniach siedzi po 10–20 ludzi, jeśli nie będą przestrzegać swoich zasad, to błyskawicznie pozagryzają się nawzajem – tłumaczy niuanse tego innego życia jeden z byłych wychowawców więziennych.
Od razu też przestrzega, że „siła fizyczna i chwyty dżudo nic nie znaczą. W tak ograniczonej przestrzeni przewagę mają bystrzejsi i przebieglejsi. (...) Ponieważ przestrzeń jest ograniczona, to i uciekać nie ma dokąd. Stąd wszystkie spory w zasadzie rozstrzygane są na poziomie »energii« – kilka zdań, spojrzenie, odpowiednia postawa i wszyscy już wiedzą, kto jest kto".
Świat za kratami i drutami rządzi się właśnie swoimi pojęciami. Ale dotyczy to przede wszystkim łagrów „czarnych" w przeciwieństwie do „kolorowych". W tych drugich część więźniów chodzi z kolorowymi opaskami na rękawach, to ci, którzy zdecydowali się współpracować z administracją. – W łagrach rządzonych przez „błatnych" (kryminalistów) lżej się żyje – wspominał Grigorij Paśko, dziennikarz z Władywostoku, którego na początku stulecia skazano na cztery lata za drutami.