Rosyjska bitwa pokoleń

Bunt młodych, którzy wyszli na ulice w obronie Aleksieja Nawalnego, wstrząsnął całym krajem.

Aktualizacja: 25.01.2021 09:13 Publikacja: 24.01.2021 18:02

Akcja policji w Moskwie. Media informowały, że w sobotę zatrzymano ponad 3,5 tys. ludzi

Akcja policji w Moskwie. Media informowały, że w sobotę zatrzymano ponad 3,5 tys. ludzi

Foto: AFP

„Przytłaczająca większość manifestantów to młodzież poniżej 30. roku życia. Urodzonych za Stalina i Chruszczowa prawie nie widać" – napisał jeszcze wprost z sobotniej manifestacji w Moskwie Arkadij Dubnow, na co dzień specjalista od problemów Azji Środkowej.

„Najpewniej z tego powodu w tłumie nie czuć żadnego napięcia i nie widać strachu na twarzach" – dodał. W Moskwie zamieniło się to w wesołe obrzucanie śnieżkami oddziałów specjalnych policji, choć potem doszło do regularnych starć z nimi, jakich rosyjska stolica nie widziała od dziewięciu lat.

Wszyscy, którzy byli na sobotnich demonstracjach – a odbyły się one w ponad 120 miastach, a nawet miasteczkach Rosji – podkreślają właśnie to, że na ulice wyszła młodzież.

Jednocześnie w porównaniu z poprzednimi protestami (głównie z 2017 roku) rozszerzyła się geografia protestu, od Jakucka po najbardziej zmilitaryzowane miasta będące bazami flot wojennych: Murmańsk i Kaliningrad. Protestowano nawet na Krymie, gdzie miejscowym Rosjanom najwyraźniej przeszła euforia związana z zajęciem półwyspu przez rosyjską armię (również w bazie Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu – twierdzy putinowskiego lojalizmu).

– To starcie historyczno-demograficzne między starzejącą się elitą a młodymi, którzy domagają się modernizacji. (...) Obecnie pojawiają się w społeczeństwie grupy ludzi nastawionych na modernizację. Nie chcą, by życie tego pokolenia, które zaczęło się przy Putinie – i trwa przy Putinie – zakończyło się przy Putinie. Na razie mamy jednak wiecznego lidera, któremu udaje się żyć wiecznie – powiedział telewizji Nastojaszczije Wremia politolog Andriej Kolesnikow.

Dzień przed manifestacjami prezydent złożył w Dumie projekt zniesienia ograniczeń wiekowych dla mianowanych przez siebie urzędników. Teraz parlament pewnie dopisze do listy kolejnych (z rządu etc.), formując prawdziwą władzę gerontów.

– Władze powinny wreszcie zrozumieć, że czasy się zmieniły, że to nie Związek Sowiecki, jak bardzo by o nim marzyli. (...) To już inne pokolenie, inny czas, już nie sowiecki lud wołający „Popieramy!" – powiedziała krytyk literacka Irina Prochorowa.

W rozmowie z „Rzeczpospolitą" analityk Michaił Winogradow z fundacji Petersburska Polityka zwrócił jednak uwagę, że „wyraźnie było widać polityczną niedojrzałość" protestu i pewnie dlatego „manifestujący nie zaprezentowali żadnej strategii".– Na razie to był wybuch emocji, ale protestujący nie wiedzą, jak przełożyć go na rezultat polityczny – stwierdził. Wyraźnie widoczny był brak na manifestacji Aleksieja Nawalnego, który dla młodego pokolenia jest takim symbolem jak dla starszego Putin.

– Bardzo trudno przewidzieć, jak władze będą dalej reagowały. W sumie mogłyby nic nie robić (czekając, aż protest sam zamrze – red.), ostatnio jednak zachowują się one dość irracjonalnie – powiedział.

Kolesnikow uważa z kolei, że „mundurowym powierzono uregulowanie stosunków ze społeczeństwem obywatelskim oraz Nawalnym, jako symbolem tego protestu". A to oznacza większe represje.

– Brutalność to bardzo groźna broń – dodał. Politolog sądzi zresztą, że Rosja zaczyna przypominać „klasyczną południowoamerykańską dyktaturę z lat 70. ubiegłego wieku".

Winogradow zaś zwraca uwagę, że nawet długotrwałe protesty – jak na Białorusi czy w rosyjskim Chabarowsku, gdzie przez kilka miesięcy manifestowano przeciw aresztowaniu gubernatora – „nic nie dają". Warunkiem powodzenia takich akcji jest rozłam w elicie władzy, pojawienie się tam grup występujących przeciw liderowi.

Nawalny postarał się o zasianie ziaren nieufności w elicie władzy. Jego ostatni film „Pałac dla Putina" (o pałacu w Gelendżiku budowanym prezydentowi przez jego przyjaciół, głównie za publiczne pieniądze) sugeruje, że część przedstawionych informacji pochodzi z „wewnętrznego kręgu" Kremla. – Tam bez przerwy trwa poszukiwanie wrogów, a teraz nastroje są po prostu strachliwe. Film to jeszcze jeden powód, by sobie nie dowierzać – mówi Winogradow o rosyjskich elitach władzy.

– Na Kremlu panuje dość nerwowa atmosfera, ale nie ma rozłamu (jak nie ma go i na Białorusi) – wyjaśniał.

„Przytłaczająca większość manifestantów to młodzież poniżej 30. roku życia. Urodzonych za Stalina i Chruszczowa prawie nie widać" – napisał jeszcze wprost z sobotniej manifestacji w Moskwie Arkadij Dubnow, na co dzień specjalista od problemów Azji Środkowej.

„Najpewniej z tego powodu w tłumie nie czuć żadnego napięcia i nie widać strachu na twarzach" – dodał. W Moskwie zamieniło się to w wesołe obrzucanie śnieżkami oddziałów specjalnych policji, choć potem doszło do regularnych starć z nimi, jakich rosyjska stolica nie widziała od dziewięciu lat.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788