Poinformował o tym Igor Demin, doradca prezesa Transniefu: „Pierwsze rezultaty (śledztwa - red.) wskazują na umyślne działanie. Na dany moment w Samarze mają miejsce czynności śledcze w biurach kilku prywatnych organizacji. Śledczy sprawdzają ewentualny udział tych organizacji w tym, co się stało z „Przyjaźnią”. Wiemy, że chlorki organiczne zostały dodane do ropy w rurociągu poprzez stację pomiarową, która należy do prywatnej struktury „Samaratransnieftterminal”. To ona zajmuje się przyjmowaniem ropy i badaniem jakości surowca pochodzącego od kilku małych producentów” - cytuje Demina agencja Prime.
Czytaj także: Ukraina, Słowacja i Węgry nie przyjmują rosyjskiej ropy
Demin dodał, że podczas piątkowego czterostronnego spotkania w Mińsku zostały uzgodnione techniczne działania w celu uruchomienia transportu ropy na Białoruś i do odbiorców unijnych. Obecnie wstrzymany jest przesył ropy naftociągiem do Polski, Niemiec, Czech, Ukrainy, Słowacji i na Węgry. Białoruś jest zaopatrywana w niewielkim stopniu.
Nikoła Gawrilenko, szef Ukrtransnafta - ukraińskiego operatora „Przyjaźni” zapowiedział, że transport ropy nitką południową na Słowację i do Czech może ponownie zostać uruchomiony do 10 maja.
- Na razie infrastruktura przesyłowa na Ukrainie nie ucierpiała - dodał menadżer. Strona ukraińska poniosła natomiast określone straty, spowodowane unieruchomieniem rurociągu. Nie podał, jak duże.