Zazwyczaj główną grupą zatrudnioną przy zbiorach tych warzyw byli Polacy. W tym roku jednak z powodu pandemii koronawirusa i zamknięcia polskich granic oraz obowiązku poddawania się dwutygodniowej kwarantannie po powrocie do kraju, Polacy niechętnie w tym roku jadą do Niemiec. Nawet ci, którzy pracowali tam sezonowo od lat. Zresztą warunki za tę niesłychanie wyczerpującą pracę nie są bardzo atrakcyjne — jak wynika z informacji na portalach rekrutujących chętnych. Płaca podstawowa to 10 euro za godzinę brutto, plus 25 proc. za pracę w nadgodzinach za pracę 45 godzin w tygodniu, wypłata jest raz na miesiąc. Każdy pracownik musi mieć własne ubranie i buty, powinien chociaż komunikować się w języku niemieckim, a znajomość angielskiego i prawo jazdy kategorii B są mile widziane.

Czytaj także:  Ceny żywności na świecie mocno spadły z powodu koronawirusa

Praca w Niemczech jest zresztą nie tylko przy szparagach, bo w tej chwili rozpoczynają się także siewy i nasadzenia innych warzyw, a chętnych do pracy brakuje, bo zatrzymała ich pandemia Covid-19. Minister rolnictwa Julia Klöckner oraz federalny minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer ustalili jednak, że rolnikom trzeba pomóc i jak najszybciej przywieźć pracowników z innych krajów Unii Europejskiej, ponieważ wówczas jest gwarancja, że będą oni przestrzegać zaleceń dotyczącej higieny. Automatycznie także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało pozwolenia na zatrudnienie 40 tys. obcokrajowców z opcją zwiększenia tej liczby. — Zbiory nie będą czekać, a siewów nie można odłożyć na później – tłumaczyła Julia Klöckner.

Lufthansa odpowiedziała natychmiast na zapotrzebowanie, bo dzisiaj pasażerowie gotowi do latania są na wagę złota. Eurowings gotowe są do latania z Düsseldorfu, Hamburga, Stuttgartu oraz Kolonii/Bonn. Z kolei sama Lufthansa chętnie poleci z Berlina, Karlsruhe i Norymbergi, a także ze swoich dwóch centrów przesiadkowych we Frankfurcie i Monachium. Mogą zostać dodane również inne lotniska, jeśli zajdzie taka potrzeba.