Alimenty na dzieci, gdy rozwodnik spłaca wspólny kredyt

Małżonek, który po rozwodzie sam spłaca wspólnie zaciągnięty kredyt i utrzymuje dom będący nadal współwłasnością obojga małżonków, przyczynia się w ten sposób do utrzymania rodziny. Fakt ten wpływa na wysokość alimentów na rzecz dzieci.

Aktualizacja: 19.02.2016 12:38 Publikacja: 19.02.2016 10:00

Alimenty na dzieci, gdy rozwodnik spłaca wspólny kredyt

Foto: 123RF

Takie wnioski płyną z uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach (sygn. akt I ACa 671/15), który rozpatrywał apelację Krystyny P. od wyroku rozwodowego. W wyroku orzeczono  alimenty na rzecz dwóch synów w kwocie po 500 zł –  zgodnie z żądaniem powódki wyrażonym w pozwie. Rozwódka uznała jednak, że to za mało.

Drogie dzieci

Krystyna P. wniosła o rozwód z Krzysztofem J., bo przestali się kochać – w każdym tego słowa znaczeniu. Wskazywała, że mają odmienne charaktery, system wartości i oczekiwania względem siebie. Jeszcze przed rozwodem małżonkowie zaczęli prowadzić odrębne gospodarstwa domowe. Wreszcie żona zabrała dzieci i wyprowadziła się od męża. Zamieszkała u swoich rodziców. Od tej chwili małżonkowie pozostawali w faktycznej separacji. W odpowiedzi na pozew Krzysztof J. wnosił o orzeczenie rozwodu bez orzekania o winie.

W wyroku rozwodowym Sąd Okręgowy powierzył matce wykonywanie władzy rodzicielskiej nad synami ograniczając jednocześnie władzę rodzicielską ojca do współdecydowania w istotnych sprawach dzieci (wybór zawodu, szkoły, leczenia, informowanie się o wynikach nauki, wydanie zgody na paszportu dla małoletnich i wyjazd zagraniczny). Sąd ustalił też osobiste kontakty ojca z synami w pierwszy i trzeci weekend każdego miesiąca od godziny 18. w piątki do godziny 18. w niedziele. Nie orzekał natomiast o sposobie korzystania z lokalu mieszkalnego.

Do ponoszenia kosztów utrzymania i wychowania synów Sąd zobowiązał oboje rodziców. Ustalił, że małżonkowie są współwłaścicielami m.in. domu, na który oboje zaciągnęli 500 tys. zł kredytu. Po wyprowadzce żony Krzysztof J. mieszka sam i sam ponosi koszty utrzymania domu. Sam też spłaca kredyt (po 330 euro miesięcznie), choć jego miesięczne dochody nie są wysokie – jak wynikało z rocznego zeznania podatkowego, dochód za cały rok to nieco ponad 26 tys. zł.

Jak oceniała matka, na wyżywienie jednego dziecka potrzebuje ok. 800 zł, na odzież i obuwie po 300-400 zł, na potrzeby szkolne po 700-800 zł i jeszcze ok. 100 zł na zakup środków czystości. Argumentowała, że były mąż prowadzi dobrze prosperującą firmę przewozową, której średni dochód w latach 2010 - 2013 r. wynosił ok. 15 – 20 tys. zł. Gdy wszyscy mieszkali razem, miała do dyspozycji ok. 6 -7 tys. zł miesięcznie (sama wtedy nie pracowała zawodowo, ale miała dostęp do konta bankowego zasilanego przez męża) i taką kwotę przeznaczała na utrzymanie domu oraz rodziny.

Dziadkowie pomagają

Sąd uznał, że matka przesadziła wyliczając tak wysokie koszty utrzymania dzieci. W jego ocenie 500 zł na dziecko to wystarczająca kwota alimentów od ojca biorąc pod uwagę wiek synów (11 i 6 lat), ich usprawiedliwione potrzeby, a także udział dziadków ze strony ojca w kosztach bieżącego utrzymania i wychowania. Ojciec pozwanego stale odbiera dzieci po zajęciach, opiekuje się nimi codziennie przez 2-2,5 godziny. Dzieci otrzymują u dziadków posiłek i dopiero potem wracają do matki.

Krystyna P. nie zgodziła się z tym rozstrzygnięciem – twierdziła, że z jej strony doszło do prawidłowego i skutecznego rozszerzenia powództwa alimentacyjnego. W pozwie nie zażądała wyższych alimentów tylko z obawy przed mężem. Argumentowała też, że rodzice pozwanego w żaden sposób nie uczestniczą w kosztach bieżącego utrzymania i wychowania dzieci, a kwota 500 zł na dziecko nie odpowiada ani usprawiedliwionym kosztom utrzymania dzieci, ani możliwościom zarobkowym i majątkowym ich ojca. Jej zdaniem przedstawione przez niego zarobki są dużo niższe od rzeczywistych dochodów.

Ojciec płaci i świadczy w naturze

Sąd Apelacyjny oddalił zarzut, że Sąd I instancji nie uwzględnił rozszerzenia powództwa alimentacyjnego, bo pełnomocnik powódki nigdy nie dokonał takiej czynności procesowej. Była to jednak kwestia nieistotna, gdyż sąd orzekający o alimentach na rzecz małoletnich dzieci nie jest związany żądaniem wskazanym w pozwie czy piśmie procesowym. Z urzędu musi ustalić potrzeby małoletnich oraz możliwości majątkowe zobowiązanego, a w konsekwencji wysokość należnych alimentów. Dotyczy to również postępowania odwoławczego. Jeśli sąd odwoławczy uzna, że zasądzone przez Sąd I instancji alimenty ustalone zostały w wysokości zaniżonej, może je podwyższyć.

W tej sprawie nie było do tego podstaw. Oceniając sytuację materialną ojca Sąd Apelacyjny stwierdził, że Krzysztof J. sam spłaca kredyt obciążający oboje małżonków, więc przyczynia się w ten sposób do utrzymania rodziny, gdyż kredyt był zaciągnięty na zaspokojenie potrzeb rodziny. Zamieszkuje też w domu stanowiącym nadal współwłasność stron i również sam pokrywa koszty jego utrzymania. Nie bez znaczenia był też fakt, że pozwany ojciec ma uregulowaną w wyroku rozwodowym możliwość kontaktów z dziećmi - w czasie tych kontaktów także powinien dysponować pieniędzmi, żeby zaspokajać potrzeby synów. Poza tym, zdaniem Sądu, w procesie wychowywania chłopców uczestniczą dziadkowie, którzy odbierają ich ze szkoły i zapewniają wnukom posiłek.

Nie bez znaczenia jest również i to, że rok wcześniej, w ramach zabezpieczenia roszczenia, Sąd zobowiązał ojca do łożenia na rzecz synów alimentów w kwotach po 500 zł miesięcznie.

- Powódka w żaden sposób nie wykazała, że od tego czasu nastąpiła zmiana stosunków uzasadniająca podwyższenia należnych dzieciom alimentów i to aż o 500 zł. Nie uzasadnia tego samo przez się upływ niespełna roku. Przyjmując bowiem takie rozumowanie, alimenty za 7 lat (w dacie uzyskania przez starszego syna pełnoletniości) winny wzrosnąć do 3500 zł na każdego z synów – zauważył Sąd Apelacyjny.

Zdaniem Sądu w tej sytuacji należało uznać, i to nawet bez oceny rzeczywistych dochodów ojca, że kwoty po 500 złotych miesięcznie są adekwatnym uzupełnieniem tego, co świadczy on w naturze na rzecz synów. Pozostałą kwotę konieczną dla utrzymania małoletnich winna wyłożyć matka.

Wyrok jest prawomocny.

Takie wnioski płyną z uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach (sygn. akt I ACa 671/15), który rozpatrywał apelację Krystyny P. od wyroku rozwodowego. W wyroku orzeczono  alimenty na rzecz dwóch synów w kwocie po 500 zł –  zgodnie z żądaniem powódki wyrażonym w pozwie. Rozwódka uznała jednak, że to za mało.

Drogie dzieci

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona