Działki z możliwością zabudowy, położone głównie w stolicy, padły łupem zorganizowanej grupy przestępczej, która dopuszczała się wyrafinowanego oszustwa. Sprawcy, podszywając się pod właścicieli nieruchomości i wykorzystując ich dane, zdobywali oryginalne dokumenty, po czym zaciągali pożyczki pod zastaw ziemi. W tym procederze poszkodowany jest zarówno legalny właściciel działki, jak osoba lub firma, która udzieliła pożyczki.
– Dotychczas zarzuty oszustwa wobec mienia znacznej i wielkiej wartości, a także posługiwania się podrobionymi dokumentami postawiliśmy 17 osobom, w tym mężczyźnie pełniącemu w procederze kierowniczą rolę – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Schemat działania sprawców zawsze był podobny. Szajka dzięki licznym, dotąd nieustalonym, kontaktom zdobywała dane o atrakcyjnej działce i jej właścicielu. Na jego nazwisko tzw. słupowi (podstawionej osobie) wyrabiano fałszywy dowód osobisty. Z takim dokumentem tożsamości „słup" szedł do sądów i urzędów, gdzie udając właściciela, pobierał wszystkie oryginalne dokumenty dotyczące nieruchomości – m.in. wypisy z ksiąg wieczystych czy mapy geodezyjne.
Jednocześnie grupa poszukiwała inwestora, który zgodzi się udzielić pożyczki zabezpieczonej nieruchomością. Kiedy to się udało, podpisywano umowę u notariusza.
– Osoba podstawiona przez grupę przestępczą podczas transakcji posługiwała się podrobionym dowodem osobistym, wykazywała się doskonałą wiedzą co do stanu prawnego nieruchomości, jej położenia i celu pożyczki. Takie przygotowanie nie budziło podejrzeń inwestorów oraz notariusza – mówi prokurator Dziekański.