Rządowe fundusze celowe, w tym dwa kluczowe – na wypłaty odszkodowań z tytułu reprywatyzacji, oraz rekompensat za mienie zabużańskie, spełniają swoje cele. Są jednak powody do niepokoju, bo skurczą się środki na wypłaty dla pokrzywdzonych – wynika z raportu NIK, który poznała „Rzeczpospolita". Powód możliwych kłopotów? Dotąd fundusze zasilały głównie środki z prywatyzacji i sprzedaży ziemi. Te jednak zostały przez rząd wstrzymane.
– Ograniczenie możliwości pozyskiwania zasilania Funduszu Reprywatyzacji przychodami z prywatyzacji spółek Skarbu Państwa spowodowało poważne zmniejszenie jego przychodów. To może doprowadzić do uszczuplenia środków na wypłatę odszkodowań za bezprawnie przejęte mienie – mówi nam Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Izba wzięła pod lupę cztery fundusze do niedawna będące w dyspozycji ministra Skarbu Państwa (MSP): Reprywatyzacji, Rekompensacyjny, Skarbu Państwa oraz Restrukturyzacji Przedsiębiorców. Resort skarbu przestał istnieć (czego NIK, planując kontrolę, nie mogła wiedzieć), ale dwa kluczowe fundusze – Reprywatyzacji i Rekompensacyjny – zostały. Wnioski są więc aktualne.
Z Funduszu Reprywatyzacji od 2013 do połowy 2016 r. (te lata badał NIK) wypłacono 1 mld 145 mln zł odszkodowań przyznanych przez sądy lub urzędy za znacjonalizowane po wojnie nieruchomości. Najwięcej w sprawach, jakie prowadzili wojewoda mazowiecki (545 mln zł) oraz prezydent Warszawy (371 mln zł).
„Odszkodowania wypłacano terminowo, a dotacje z Funduszu dla m.st. Warszawy rozliczono prawidłowo" – czytamy.