Po otwarciu Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku funkcjonują dwa muzea, mogące pełnić rolę wizytówek miasta, a zarazem drogowskazów rozpoznawanych poza granicami Polski. Zarówno wymienione muzeum oraz działające od 2014 roku Europejskie Centrum Solidarności, prezentują wydarzenia, które – widziane z lokalnej perspektywy – mają wymiar uniwersalny. Nikt nie zaprzeczy, że II wojna światowa należy do najważniejszych wydarzeń w dziejach. Rola i znaczenie Solidarności – jak sądzę – będzie w przyszłości coraz bardziej doceniana jako punkt odniesienia dla pojawiających się nowych, masowych ruchów społecznych.
Pora się zastanowić, na ile twórcy Muzeum II Wojny Światowej podołali stojącemu przed nimi wyzwaniu. Stworzenie od podstaw muzeum podejmującego próbę nowatorskiego opisania dziejów wielkiego zawirowania, jakie przeżyła ludzkość w latach 1939–1945 nie mogło być łatwym zadaniem. Pomimo obecnego zainteresowania trwały sukces odnoszą jedynie placówki, które mogą pochwalić się swoją unikalnością w skali świata.
Założenia na miarę wyzwań
Prof. Paweł Machcewicz, były dyrektor placówki, zadał proste pytanie: „Po co nam Muzeum II Wojny Światowej kilka dziesięcioleci po jej zakończeniu?". Pytanie wydaje się banalne, podobnie jak banalna jest nasuwająca się odpowiedź: po to, by pamiętać. Zatrzymując się na tym poziomie, nie tworzymy jeszcze niczego oryginalnego i ryzykujemy, że owoc naszego wysiłku będzie co najwyżej spełniał podstawowe funkcje: wystawiennicze, edukacyjne, naukowe. W odpowiedzi na postawione pytanie, prof. Machcewicz sformułował głębszy sens istnienia współtworzonego muzeum, podnosząc wysoko poprzeczkę: „Musimy poznać tamto doświadczenie, by zrozumieć samych siebie, to, jacy dzisiaj jesteśmy". W muzeum klasy światowej nie chodzi o zwyczajną prezentację faktów i przedmiotów, ale o zrozumienie sensu dziejów człowieka, a także o czerpanie z minionych doświadczeń dla dobra nas samych. W centrum zainteresowania, oprócz przebiegu kampanii wojennych i krwawych bitew, warto postawić społeczeństwa, losy zbiorowości, dramat pojedynczego człowieka.
Machcewicz podkreśla, że jednym z najważniejszych celów polskiego Muzeum II Wojny Światowej powinno być: „wprowadzenie doświadczenia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej do europejskiej i światowej pamięci historycznej". Mamy zatem drugi filar, na którym opiera się oryginalna formuła muzeum w Gdańsku. Pierwszy, to próba opisu wydarzeń przez pryzmat doświadczeń jednostkowych, społecznych, narodowych i zrozumienia sensu tych wszystkich tragicznych i dramatycznych spraw, które przeżywali i z którymi zmagali się nasi przodkowie. Drugi, to próba spojrzenia na wydarzenia z perspektywy Polski i sąsiadujących z nami krajów. Nikt dotychczas nie podjął takiej próby, jeśli nie liczyć pobliskiego ECS, prezentującego losy Solidarności w kontekście procesu jednoczenia Europy, podzielonej sztucznie w 1945 r. na dwie części. Zatem pomysł „wprowadzenia doświadczenia" niewielkich narodów tragicznie uwikłanych w wielką wojnę pomiędzy supermocarstwami do „europejskiej i światowej pamięci historycznej", zasługuje na aprobatę.
Niezrealizowane zapowiedzi
Pomimo słusznych założeń, wystawa stała nie spełnia wszystkich pokładanych w niej oczekiwań. Twórcy wystawy nie zdołali osiągnąć zasadniczych celów: nie wyprowadzili syntetycznych, czytelnych dla zwiedzających wniosków wynikających z ujęcia wydarzeń z perspektywy społecznej; nie zdołali ponadto zaproponować oryginalnej interpretacji porządkującej opisywane i pokazywane zbiory eksponatów. Wrażenie chaosu i dezorientacja, zrozumiałe podczas zwiedzania ogromnej ekspozycji, niestety nie mijają nawet po jej kilkukrotnym zwiedzeniu. Trudno uznać za oryginalne epatowanie tytułami takimi jak „Opór" czy „Terror". Za każdym razem gdy oglądam wystawę odnoszę wrażenie, że eksponaty zostały pogrupowane przez osoby niemające wizji całości.