"Laickość stanowi o tożsamości Francji" – stwierdził Alain Finkielkraut w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" dwa lata temu, po zamachach na „Charlie Hebdo", i kontynuował: „Zakłada, że wszyscy są równi. Ale równocześnie zobowiązuje wszystkich do utrzymywania pewnej wstrzemięźliwości, szczególnie w szkołach. Tyle że te zasady narzucono katolicyzmowi w znacznie większym stopniu niż islamowi. Dziś we Francji powstaje więcej meczetów niż miejsc kultu wszystkich innych wyznań razem wziętych: jest ich już dwa i pół tysiąca. Nawet w samym departamencie Sekwana-Saint-Denis meczetów mamy więcej niż kościołów. A przecież w katedrze Saint-Denis są pochowani królowie Francji, a okrzyk »Montjoie Saint-Denis« zachęcał do walki francuskie rycerstwo!".
Czy zatem pojęcie laickości (la laicité) we Francji trafi do lamusa – pojęcie wypisywane od ponad dwóch wieków na sztandarach obok wolności, równości i braterstwa? Czy też, mimo wszystko, nadal stanowi o tożsamości Francji?
Równość wszystkich wyznań
A wszystko, jak to we Francji, zaczęło się od rewolucji 1789 roku, która położyła kres monarchii z woli Boga. Od tego czasu Francja przestała być traktowana jako pierworodna córa Kościoła, choć duchowieństwo jeszcze przez dziesiątki lat zachowało bardzo znaczące wpływy, ale lawina ruszyła. Konstytucja cywilna duchowieństwa z 12 lipca 1790 roku, która nacjonalizowała dobra kościelne, była de facto rozdzieleniem Kościoła i państwa, a konkordat z 1801 roku wprowadził m.in. ślub cywilny i cywilną rejestrację narodzin (l'état civil). Zdaniem historyków w ten sposób został przekroczony pierwszy próg laickości, podporządkowanie Kościoła władzy państwowej.
Ponadto równocześnie zaistniały inne ważne, nowe zjawiska. To zrównanie instytucji Kościoła z takimi instytucjami społecznymi jak szkoły czy opieka medyczna, ale i uznanie religii za mającą swoją społeczną legitymację, a Kościoła za instytucję wykonującą pełnoprawną posługę społeczną, podobnie jak i pozostałe uznane religie. Tym samym wprowadzono formalną równość wszystkich wyznań, na równi oddzielonych od państwa francuskiego.
Następnym etapem było prawo o stowarzyszeniach z 1 lipca 1901 roku i prawo z 1905 roku o rozdziale Kościoła od państwa. Zastąpiło konkordat z 1801 roku i położyło kres pojęciu religii uznanych. „Republika zapewnia – czytamy w nim – wolność sumienia. Gwarantuje wolność praktyk religijnych, ale nie uznaje, nie opłaca ani nie subwencjonuje żadnego kultu".