Dzisiaj, podobnie jak sto lat temu, nie zdajemy sobie w pełni sprawy z tego, co się wtedy naprawdę stało. Wtedy, to znaczy tuż po I wojnie światowej. Historycy i publicyści chętnie – co zrozumiałe – koncentrują się na traktacie wersalskim rozumianym jako porozumienie pokojowe kończące „wielką wojnę” oraz jako geopolityczne ułożenie militarnych rozstrzygnięć tej wojny. Zauważane jest także ustanowienie Ligi Narodów, a właśnie w tym miesiącu mija sto lat od wejścia w życie jej paktu. Jednak Liga szybko została zredukowana do ciała czysto dyplomatycznego, które wkrótce zyskało złą opinię. Niesłusznie, gdyż jej powstanie jest nie tylko symboliczną cezurą rozdzielającą w stosunkach międzynarodowych stare i nowe czasy. Wraz z nią narodził się pierwszy w dziejach porządek międzynarodowy.