W trzech z czterech takich regionów prezydent wymienił ostatnio szefów administracji państwowej. Najgłośniejsze było mianowanie byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego na gubernatora Odessy. – Głównym problemem będzie dla niego port słynący z przemytu wszystkiego (łącznie z ropą naftową), ale też prawie nieistniejąca w terenie granica z separatystycznym Naddniestrzem – powiedziała „Rz" dziennikarka Radia Swoboda Irina Sztogrin.
Jednak w ciągu ostatnich dni nastąpiły kolejne roszady. Szefem obwodu ługańskiego – bezpośredniego zaplecza frontu – został Grigorij Tuka, 51-letni wolontariusz, który w ciągu ostatniego roku organizował zbiórki na rzecz walczących oddziałów.
– Cieszy się ogromnym szacunkiem wojska, to on karmił, obuł i nie pozwolił zamarznąć żołnierzom w czasie ostatniej zimy. Niesprawny i skorumpowany aparat Ministerstwa Obrony nie był w stanie zrobić tego, co zrobiła organizacja Narodny Tył Tuki – mówi Sztogrin.
Teraz od wsparcia wojska będzie zależało, czy Tuce uda się powstrzymać rzekę przemytu płynącą przez linię frontu w Donbasie, ale też granicę z Rosją. Służba bezpieczeństwa Ukrainy bez przerwy alarmuje, że dzięki mieszkańcom regionu przekraczającym linię wojskowych posterunków w głąb kraju trafiają broń i materiały wybuchowe, które coraz częściej używane są w zamachach bombowych, na przykład w Charkowie. Jednak SBU nie potrafi dać sobie rady nawet sama ze sobą, właśnie rozpoczęła bowiem rekrutację „patriotycznych obywateli" do swoich wydziałów zwalczających przemyt, korupcję i terroryzm. Poprzedni ich skład nie był w stanie tego zrobić.
– Dla ukraińskiej elity politycznej i biznesowej to żaden sekret, przemyt towarzyszył Ukrainie od chwili ogłoszenia niepodległości. Wielu zrobiło na nim ogromne majątki – mówi Sztogrin.