To zmniejszy straty z powodu braku sprzedaży piwa w beczkach w eksporcie i w kraju, który jest światowym liderem w spożyciu na statystycznego mieszkańca. — Nikt nie wie, kiedy piwiarnie zostaną otwarte. Większość sąsiednich krajów zrobiła to samo i pozamykała je, więc eksport zamienił się z beczek na butelki i puszki — powiedział Petr Kofron, kierownik w praskim Pilsnerze, należącym do japońskiej grupy Asahi. — Linie produkcyjne butelek i puszek piwa pracują pełną parą. Liczymy na to, że nasi klienci będą je kupować, gdy siedzą w domu — dodał.

Czeskie władze wprowadziły jedne z najostrzejszych w Europie ograniczeń dla powstrzymania rozchodzenia się wirusa: zamknięto sklepy i restauracje poza sklepami z żywnością i aptekami, zabroniono zbędnego wychodzenia z domu. Piwiarnie i niektóre browary sprzedają nadal piwo na wynos sporadycznie spacerującym klientom, ale spadek popytu w kraju, w którym przypada 141 litrów piwa na gardło obywatela rocznie, dał się mocno odczuć w sektorze. Zabrakło też mas spragnionych turystów odwiedzających Pragę i inne miasta.

Czesi piją więcej od innych narodów piwa z beczki, więc małe browary żyjące ze sprzedaży takiego piwa odczuły szczególnie dotkliwie zamknięcie piwiarni. Organizacja małych producentów uprzedziła, że z powodu ograniczeń wywołanych pandemią jedna czwarta z nich może zbankrutować. Współzałożycielka browaru Uneticky pod Pragą,. Lucie Tkadlecova powiedziała, że u niej produkcja zmalała do zera, a sprzedaż nieco powyżej zera od czasu zamknięcia piwiarni przez rząd w połowie marca. Jej browar oferuje kontenery na wynos, ale wejście na większy rynek okazało się trudne, bo supermarkety i sklepy online są zajęte czym innym. — Próbowaliśmy nawiązać z nimi kontakt, ale są przeciążone sprzedażą tego, co już mają. Jeśli to potrwa dłużej, będziemy musieli zrezygnować z piwa — powiedziała.

Państwowy Budejovicky Budvar przestał rozlewać piwo do beczek, ale większe zamówienia na piwo w zestawach pozwoliły rozkręcić linie napełniania butelek i puszek — powiedział Reuterowi dyrektor Petr Dvorak. Utrzymanie linii dostaw wymagało specjalnych działań: sprawdzania temperatury zewnętrznych kierowców zanim wjadą na teren zakładu i pilnowania by zostali w szoferkach podczas załadunku przez pracowników browaru. Dvorak i inni wierzą, że Czesi będą nadal chcieli napić się z kufla w piwiarniach i ogródkach, gdy zostaną otwarte, ale zastanawiają się, ilu właścicieli tych lokali przetrwa dłuższą przerwę. — Nie obawiam, że Czesi nie wrócą do pubów i do picia piwa. Bardziej martwi mnie, ile z tych piwiarni wznowi działalność— powiedział dyrektor Budejovicky'ego Budvaru.