Marynarze jeszcze poczekają na „Ślązaka"

Kompromitująca kolejne rządy i inwestorów z MON odyseja najdłużej budowanego polskiego okrętu ORP Ślązak – znanego wcześniej jako korweta Gawron zapewne się szybko nie skończy – ostrzegają marynarze.

Aktualizacja: 03.01.2019 15:39 Publikacja: 03.01.2019 12:50

ORP „Ślązak”

ORP „Ślązak”

Foto: fot. Piotr B. Stareńczak / KFP

Nieoczekiwanie hamulcem okazały się zeszłoroczne przekształcenia własnościowe i turbulencje wywołane utworzeniem PGZ Stoczni Wojennej w miejsce pogrążonej w upadłości Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni.

O możliwości kolejnego opóźnienia w wdrażaniu do służby nowego patrolowca, który marynarze zaczęli już nazywać ORP „Nigdy" poinformował tym razem na łamach ostatniego wydania pisma „Bandera", zwierzchnik floty Inspektor Marynarki Wojennej wiceadmirał Jarosław Ziemiański.

- Będę się cieszył, jeśli „Ślązak" zasili szeregi polskiej Marynarki Wojennej do końca przyszłego roku – stwierdził dowódca Sił Morskich RP. Ubolewał, że termin oddania do służby oczekiwanego od kilkunastu lat patrolowca opóźnił się tym razem z powodu zmian własnościowych stoczni i związanego z tym „przemianowania firmy ze Stoczni Marynarki Wojennej na PGZ Stocznię Wojenną".

Najdroższa motorówka świata i obietnice

Wiceadmirał Ziemiański nie ma jednak wątpliwości że licencyjna jednostka - jeśli już „wejdzie do szeregu" będzie cenna dla MW: - Okręty tego typu służą w niemieckiej flocie wojennej. Ich zaletą jest – między innymi to, że z powodzeniem mogą wykonywać zadania praktycznie na wszystkich akwenach morskich – przekonuje wiceadmirał.

Podczas zeszłorocznego święta Marynarki Wojennej minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak obiecał definitywne zakończenie odysei dawnego Gawrona.

Budowany od niemal 18 lat i słynny już dzięki temu patrolowiec „ Ślazak" miał trafić do służby w marcu tego roku. Koszt jego budowy szacowany jest obecnie na 1,170 mld zł.

Umowa Inspektoratu Uzbrojenia MON podpisana w końcu czerwca 2018 z konsorcjum - Polską Grupą Zbrojeniową i PGZ Stocznią Wojenną w Gdyni zapowiadała intensywne testy okrętu. Sprawdzian techniczny rozpoczęły próby portowe i morskie – na koniec zaplanowano testy zdawczo-odbiorcze patrolowca, który w przypływie szczerości premier Donald Tusk nazwał kiedyś najdroższą motorówką świata.

Patrolowiec z potencjałem

ORP „Ślązak" budowany na niemieckiej licencji w myśl pierwotnych planów rządu Leszka Millera miał być korwetą wielozadaniową „Gawron" teraz z uszczuplonym i tańszym wyposażeniem ma być okrętem patrolowym.

Jednostka ma 95 m długości i 13 m szerokości oraz 1800 t wyporności. Może rozwijać prędkość około 30 węzłów i jest uzbrojona w 76-milimetrową armatę OTO Melara, dwa 30-milimetrowe działka Marlin - WS, cztery wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych krótkiego zasięgu Grom oraz cztery wielkokalibrowe karabiny maszynowe 12,7 mm produkcji Zakładów Mechanicznych w Tarnowie. Za instalację na okręcie zintegrowanego, modułowego systemu walki odpowiada francusko -holenderska firma Thales, zaś kluczowe urządzenia do nawigacji wraz z sonarem Vanguard i zabezpieczonej kryptograficznie łączności dostarczyła gdyńska firma Enamor.

- W przyszłości, gdy pozwoli na to stan finansów, zbudowany w systemie modułowym okręt może być bez trudu dozbrajany w broń rakietową i torpedową – zapewniają eksperci. Przeznaczenie okrętu na razie zostało ograniczone stosownie do okrojonych, bojowych możliwości . Zadaniem ORP Ślązak będzie przede wszystkim patrolowanie i ochrona torów podejściowych do polskich portów oraz kontrola morskich szlaków żeglugowych w ramach sił NATO a także zwalczanie piractwa i terroryzmu morskiego.

Znikająca „Orka"

Nowy Inspektor Marynarki Wojennej w wywiadzie dla specjalistycznej „Bandery" przyznał, że to nie nawodne jednostki takie jak Ślązak są dziś największym problemem Sił Morskich RP. Wycofywane sukcesywnie ze służby przestarzałe okręty podwodne typu Kobben w nieodległej przyszłości uniemożliwią podtrzymywanie kompetencji i szkolenie załóg w trudnej specjalności. Ogromne koszty w pozyskaniu podwodnej broni nowej generacji i wyzwania technologiczne ( zdaniem wiceadmirała Ziemiańskiego budowa okrętu podwodnego odpowiada stopniem skomplikowania konstruowaniu promu kosmicznego) spowodowały, że perspektywa pozyskania jednostek podwodnych dla MW RP jest wciąż odległa.

Choć wiceadmirał, w nowym roku życzył marynarzem optymizmu , rada dowódcy dla czytelników „Bandery" była niezbyt porywająca: „doskonalmy się na takim sprzęcie jaki obecnie mamy".

Nieoczekiwanie hamulcem okazały się zeszłoroczne przekształcenia własnościowe i turbulencje wywołane utworzeniem PGZ Stoczni Wojennej w miejsce pogrążonej w upadłości Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni.

O możliwości kolejnego opóźnienia w wdrażaniu do służby nowego patrolowca, który marynarze zaczęli już nazywać ORP „Nigdy" poinformował tym razem na łamach ostatniego wydania pisma „Bandera", zwierzchnik floty Inspektor Marynarki Wojennej wiceadmirał Jarosław Ziemiański.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyklingu butelek i opakowań?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro