Nie ma mowy o ponadpartyjnej zgodzie, jeśli chodzi o wizytę prezydenta Donalda Trumpa w Polsce. Ustalanie partyjnych interpretacji rozpoczęło się po pierwszych słowach wypowiedzianych przez prezydenta USA w Polsce.
„Amerykanie mogą być dumni ze swojego prezydenta: sprzedał broń, gaz i zebrał oklaski. Nasz zapomniał spytać o gwarancje wojsk USA w Polsce" – napisał na Twitterze już po zakończeniu wizyty rzecznik Platformy Jan Grabiec.
Oburzenie opozycji wywołało też zachowanie zgromadzonych na pl. Krasińskich ludzi, którzy gwizdali na Lecha Wałęsą i negatywnie reagowali na pojawiających się w sektorze VIP polityków opozycji. Zgodnie z deklaracją pojawiła się tam delegacja polityków PO, byli też posłowie Nowoczesnej oraz innych partii opozycyjnych. – Było mi wstyd, gdy na placu gwizdali na Wałęsę, który był honorowany przez prezydenta USA. A reakcje wobec nas świadczą o partii rządzącej, która autobusami sprowadziła swoich ludzi na przemówienie prezydenta – mówi „Rz" Agnieszka Pomaska. – Niestety, zostały stworzone podziały. Widać było, że gdy prezydent Trump odnosił się nie do obozu rządzącego, ale do opozycji, spotykało się to z niechęcią zgromadzonych. A szkoda, bo dziś powinna być zaprezentowana ponadpolityczna jedność – mówi „Rz" Jakub Stefeniak, rzecznik PSL.
Nie tylko LNG
Dla obozu rządzącego przebieg sesji plenarnej z udziałem polskich i amerykańskich polityków miał być korzystny. Jak relacjonują nasi rozmówcy, Trump powiedział na spotkaniu, że wojsko amerykańskie już w Polsce jest i co chwilę amerykańskich żołnierzy jest coraz więcej.
Ważnym wątkiem w czasie tych konsultacji były też sprawy ekonomiczne i amerykańskie inwestycje w Polsce. Jak relacjonują nasi rozmówcy, ta część rozmów w formacie plenarnym przebiegła wyjątkowo korzystnie, a wątek kontraktów LNG pojawiał się nie tylko w kontekście bezpośrednich interesów obydwu krajów, ale też jako element energetycznego bezpieczeństwa Polski.