Jak dotąd start w organizowanych przez Partię Republikańską prawyborach ogłosili: były kongresmen Joe Walsh i byli gubernatorzy - Bill Weld i Mark Sanford. Zdecydowanym faworytem prawyborów prezydenckich jest obecnie urzędujący prezydent, Donald Trump.
Zdaniem przedstawicieli Partii Republikańskiej w Karolinie Południowej, Arizonie, Newadzie i Kansas organizowanie kosztownych prawyborów w takiej sytuacji mija się z celem.
Przeciwko takiej decyzji na łamach "Washington Post" protestują jednak rywale Trumpa w prawyborach. W napisanym wspólnie artykule piszą oni, że "prezydent definiuje swoją partię, a dziś Partia Republikańska obrała złą drogę, prowadzona przez osobę regularnie promującą samą siebie i odchodzącą od fundamentalnych zasad Partii Republikańskiej". "Nie dziwi więc, że (...) Drużyna Trumpa chce wyeliminować wszelkie zagrożenia dla politycznej siły prezydenta w 2020 roku... Co mówi to o Partii Republikańskiej? Jeśli partii nie chodzi o nic innego, niż reelekcję, to znaczy, że nie chodzi jej o nic" - podkreślają.
Republikański Komitet Krajowy (NRC) podkreśla, że nie odgrywa żadnej roli w podejmowaniu przez lokalne władze Partii Republikańskiej decyzji o odwołaniu prawyborów. Przedstawiciele administracji Trumpa w rozmowie z "Politico" stwierdzają z kolei, że choć wspierają decyzję o odwołaniu prawyborów, to jednak nie mają z nią nic wspólnego.
W poniedziałek Joe Walsh na antenie CNN stwierdził, że prezydent "każdego dnia atakuje (amerykańską) demokrację". - I muszę codziennie szczypać się i powtarzać sobie, że to nie jest Rosja. Nie żyję w Rosji. Odmawiam życia w Rosji. Nie możemy odwoływać wyborów w naszym kraju - podkreślił. - To właśnie robi Donald Trump. Dosłownie odwołuje wybory - dodał.