Połączenie PIT i składek na ZUS i NFZ może oznaczać koniec odliczeń składek od podatku

Połączenie składek na ZUS, NFZ i podatku dochodowego może oznaczać koniec odliczeń składek od podatku. Spowoduje to wzrost obciążeń.

Aktualizacja: 25.10.2016 07:28 Publikacja: 25.10.2016 06:45

Połączenie PIT i składek na ZUS i NFZ może oznaczać koniec odliczeń składek od podatku

Foto: 123RF

Wciąż niewiele wiadomo o zapowiadanym przez rząd wprowadzeniu jednolitej daniny, łączącej dzisiejszy PIT oraz składki na ZUS i NFZ. Eksperci ostrzegają jednak, że samo takie połączenie wraz z zapowiedzią, że stawki nie wzrosną (nie licząc najbogatszych), może zwiastować realne podniesienie obciążeń fiskalnych. Trzeba bowiem pamiętać, że faktyczne obciążenie podatnika, i to zarówno zwykłego pracownika, jak i właściciela firmy, jest dalekie od prostego dodania wysokości składek i podatku.

Zapłacone składki emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe pomniejszają podstawę opodatkowania PIT. Podatek co prawda wciąż wynosi 18 albo 32 proc. (w przypadku skali) lub 19 proc. (jeśli przedsiębiorca wybrał liniowy PIT), ale daninę odprowadza się od niższej kwoty. Składka zdrowotna natomiast w lwiej części pomniejsza podatek. Po tym odliczeniu faktycznie wynosi ona nie 9 proc., lecz 1,75 proc. pensji.

Skoro jeden przelew, to bez odliczeń

W obecnym systemie składki zapłacone na ZUS i NFZ są uwzględniane w wysokości przelewanej później na konto urzędu skarbowego kwoty PIT.

Według zapowiedzi Henryka Kowalczyka, ministra kierującego pracami nad reformą, system ma być prostszy od dzisiejszego. Dlatego odrębne ustalanie wysokości poszczególnych elementów ściąganego przez urząd jednolitego podatku, by odliczyć jego część, wydaje się nie wchodzić w rachubę.

– Trudno zakładać, by po połączeniu tych trzech danin w jedną nadal istniała możliwość dokładnego ustalenia wysokości poszczególnych jej części i odliczenia jednej od drugiej – mówi Łukasz Bączyk, doradca podatkowy z Crido Taxand.

– Jeśli faktycznie stopień opodatkowania i oskładkowania dochodów osób fizycznych ma nie wzrosnąć, trzeba będzie uwzględnić brak możliwości odliczeń. Stawki jednolitego podatku bardzo często powinny być nominalnie niższe od obecnych, by efektywnie podatnicy nie odczuli reformy jako podwyżki danin – mówi Grzegorz Grochowina, menedżer w KPMG w Polsce.

Uderzą w firmy

Jednym z podstawowych założeń reformy jest uzależnienie wysokości składek od wysokości dochodu osób prowadzących działalność gospodarczą.

– Z obecnych informacji można wywnioskować, że zapowiadane obniżenie odpowiednika ZUS w nowej daninie będzie obowiązywać tylko osoby bez dochodów lub o dochodach nie wyższych niż minimalne wynagrodzenie. Pozostali przedsiębiorcy zapłacą minimum 19,52 proc. od wykazanych dochodów – prognozuje Łukasz Bączyk.

Dla dużej części z nich odejście od zryczałtowanej wysokości składek oznaczać będzie podwyżkę.

– Jeśli rzeczywiście części składkowej nie można będzie odliczać od części podatkowej, próg dochodu, po którego przekroczeniu obciążenia de facto wzrosną, może się okazać ustawiony na bardzo niskim poziomie – ostrzega Grzegorz Grochowina. Dodaje, że koncepcja jednolitego, prostego podatku wskazywałaby na brak odliczeń, dziś wynikających z odrębności składek i podatku.

– Pamiętajmy, że przedsiębiorcy nieosiągający dochodów mogą wykazać składki na ubezpieczenie społeczne jako stratę z działalności i rozliczyć ją w kolejnych latach, a składkę zdrowotną odliczyć od PIT należnego np. z pracy na etacie – mówi Grochowina. Nawet więc ci, którym w działalności wiedze się fatalnie, w dużej części efektywnie płacą niższe składki, niż wynikałoby to z wysokości ryczałtu.

Minister Kowalczyk nie kryje, że najlepiej zarabiających przedsiębiorców czeka podwyżka łącznej wysokości daniny. Rząd chce to osiągnąć przez likwidację zasady, że nie pobiera się składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe po przekroczeniu 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego.

Minister informował też o likwidacji liniowego PIT. Eksperci wskazują na konieczność odróżnienia tzw. samozatrudnienia od firm prowadzących realny biznes. Te ostatnie ponoszą wyższe ryzyko związane z działalnością, w tym braku płatności od kontrahenta. Choć pieniędzy nie dostają, muszą zapłacić podatek od zafakturowanych kwot.

Szczegóły reformy mają ujrzeć światło dzienne w najbliższych dniach.

Wciąż niewiele wiadomo o zapowiadanym przez rząd wprowadzeniu jednolitej daniny, łączącej dzisiejszy PIT oraz składki na ZUS i NFZ. Eksperci ostrzegają jednak, że samo takie połączenie wraz z zapowiedzią, że stawki nie wzrosną (nie licząc najbogatszych), może zwiastować realne podniesienie obciążeń fiskalnych. Trzeba bowiem pamiętać, że faktyczne obciążenie podatnika, i to zarówno zwykłego pracownika, jak i właściciela firmy, jest dalekie od prostego dodania wysokości składek i podatku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona