Ustawowe wsparcie
Spadek na rynku edukacji menedżerskiej ominął Polskę, gdyż atrakcyjność programów menedżerskich zwiększyła przed trzema laty ustawa o zasadach zarządzania mieniem państwowym. Zwolniła ona absolwentów MBA z egzaminu państwowego dla członków rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa. (Nowelizacja ustawy w 2019 r. doprecyzowała, że chodzi o ukończenie studiów podyplomowych MBA).
Jak ocenia Jakub Leszczyński, szef MBA Portalu, zmiany ustawowe sprawiły, że w Polsce wzrosła wartość dyplomu MBA, a to wywołało zwiększone zainteresowanie tymi studiami. W rezultacie od kilku lat przeżywają one w Polsce rozkwit. Na rynkowy popyt odpowiedziały uczelnie, tworząc kolejne programy.
– Nazwa „MBA" dobrze się sprzedaje, a w świetle obowiązujących przepisów można ją dodać w zasadzie do dowolnych studiów podyplomowych związanych z zarządzaniem – zaznacza Leszczyński. Z danych MBA Portalu wynika, że od 2017 r. oferta programów menedżerskich zwiększyła się prawie o jedną piątą. Pod koniec 2020 r. ich łączna liczba doszła do 88. Ten historyczny rekord szybko został pobity; liczbę prowadzonych obecnie w Polsce programów MBA portal ocenia na 92. Zdaniem Leszczyńskiego nie jest wykluczone, że w tym roku ta liczba dojdzie do setki.
Czekając na jesień
W rezultacie osoby, które zechcą wykorzystać gorszą koniunkturę na zdobycie umiejętności menedżerskich i przyspieszenie swojej kariery zawodowej, mają w czym wybierać. Badania GMAC wskazują, że warto z tej oferty skorzystać; w sondażu przeprowadzonym jesienią 2020 r. prawie dziewięć na dziesięć czołowych globalnych firm zadeklarowało plany rekrutacji absolwentów studiów MBA w 2021 r. Nic więc dziwnego, że renomowane szkoły biznesu w USA notowały dwucyfrowe wzrosty liczby studentów.
Jak ocenia Ewa Barlik, rzeczniczka Akademii Leona Koźmińskiego, ten wzrost popularności studiów MBA można było też dostrzec jesienią 2020 r. w Polsce.Teraz jednak zainteresowanie studiami podyplomowymi i MBA jest w ALK na podobnym poziomie jak przed pandemią.
Według Barlik wiele osób postanowiło odroczyć decyzję o podjęciu nauki na jesień z nadzieją, że wówczas będzie można uczyć się w trybie stacjonarnym. – Nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z wykładowcą i relacji w grupie – przyznaje Ewa Barlik, dodając, że jesienią uczelnie powinny już wrócić do normalnego trybu nauczania.