Czy ustawa dyscyplinująca sędziów może jeszcze ulec zmianie? Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że otwiera się taka możliwość. Powodem ma być napięta sytuacja wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy. A ustawa, chociaż przyjęta przez Sejm, trafiła teraz do Senatu. Bo to Senat tuż po Nowym Roku stanie się miejscem głównego starcia o dyscyplinowanie sędziów. Wszystko z potencjalnie bardzo daleko idącymi konsekwencjami, z rozgrywką o Pałac Prezydencki włącznie.
Aby zrozumieć obecną sytuację, trzeba się cofnąć o kilka tygodni. Tak jak pisała już „Rzeczpospolita", do projektu dotyczącego sędziów parli przede wszystkim Zbigniew Ziobro i jego środowisko. W obozie władzy był jednak konsensus, że ustawa to jedyny sposób na zapobieżenie możliwej „anarchizacji" (jak to określają politycy Zjednoczonej Prawicy, w tym Jarosław Kaczyński) wymiaru sprawiedliwości przez niektórych sędziów w pierwszej połowie 2020 r.
Ziobro idzie na całość
Drugim celem było usunięcie luki dotyczącej wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Jak jednak wynika z naszych rozmów, ustawa zaprezentowana 12 grudnia była w praktyce znacznie szersza od wstępnych ustaleń w obozie władzy. Powstał więc pomysł, że zostanie „złagodzona" w drodze poprawek i prac sejmowej komisji. Wypracowano je przed posiedzeniem Sejmu 19–20 grudnia. Poprawki zostały zaakceptowane, a do zmian najbardziej dążyło – jak wynika z naszych informacji, ale i ze znanych publicznych deklaracji – Porozumienie Jarosława Gowina.
19 grudnia poprawki zostały złożone podczas wieczorno-nocnego posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Ale kilka z nich wyszło poza ustalenia w ramach Zjednoczonej Prawicy. Chodzi o zmiany zwiększające kompetencje nowych izb Sądu Najwyższego. – To wywołało irytację naszego środowiska – przyznaje dobrze poinformowany rozmówca z Porozumienia.
Co dalej? Nasi rozmówcy sugerują, że jeśli dalsze zmiany w ustawie przyjmie Senat, to Porozumienie poprze je w głosowaniu w Sejmie. – To efekt niewywiązania się z porozumienia zawartego przed 19 grudnia – zastrzega nasz informator. O tym, że Senat może zaistnieć w tej rozgrywce, mówiła przed Bożym Narodzeniem minister rozwoju Jadwiga Emilewicz z Porozumienia.