Ustawa o sędziach: Starcie bardzo serio. Nie chodzi o Banasia

W sprawie ustawy o sędziach obóz władzy zachowuje jedność. To dotyczy zarówno koalicjantów, jak i Pałacu Prezydenckiego.

Aktualizacja: 18.12.2019 06:08 Publikacja: 17.12.2019 19:08

Zaostrzenie kursu zaproponowane przez posłów SP (od lewej Jacek Ozdoba, Jan Kanthak i Sebastian Kale

Zaostrzenie kursu zaproponowane przez posłów SP (od lewej Jacek Ozdoba, Jan Kanthak i Sebastian Kaleta), popiera cały obóz władzy

Foto: PAP, Leszek Szymański

Wśród dziennikarzy, jak i u przedstawicieli opozycji, krąży wiele teorii, dlaczego PiS zdecydowało się na podjęcie na koniec roku tematu statusu sędziów w postaci tzw. ustawy dyscyplinującej. Jedna z nich dotyczy „przykrycia" sprawy Mariana Banasia, przynajmniej krótkoterminowo. Inna dotyczy konieczności mobilizacji twardej części elektoratu przed kampanią prezydencką.

O przyczyny zapytaliśmy naszych rozmówców z różnych ośrodków w ramach szeroko pojętego obozu Zjednoczonej Prawicy. Odpowiedzi są podobne. – Tu nie chodzi o żadne odwracanie uwagi. Tym bardziej o Banasia. To reakcja na działania środowiska sędziowskiego, które w najbliższym czasie doprowadziłoby do całkowitej anarchii i chaosu. Jesteśmy wszyscy świadomi powagi tej sytuacji – tłumaczy „Rzeczpospolitej" osoba dobrze zorientowana w sytuacji.

I w tym ostrym podejściu obóz władzy przypomina bardziej lata 2015 i 2016 niż czas tuż przed wyborami prezydenckimi w roku 2020.

Jedność obozu

W sprawie sędziów cały obóz rządzący mówi praktycznie tym samym głosem. To na tle ostatnich debat w jego ramach – od czasu wyborów parlamentarnych – nowe zjawisko. Ostro o sędziach wypowiada się zwłaszcza prezydent Andrzej Duda. A to właśnie w kwestii wymiaru sprawiedliwości doszło między nim a jego zapleczem politycznym do największych sporów w trakcie tej kadencji. – Regułą w krajach demokratycznych jest to, że sędziowie nie zabierają głosu w sprawach politycznych i nie mieszają się w politykę – powiedział w poniedziałek prezydent. I dodał: „Jak widać potrzebne są przepisy, które będą jasno i wyraźnie określałyby, czego sędziowie nie powinni robić".

Szeroko dyskutowana była też sprawa jego komentarza, który padł w trakcie spotkania z matką Emila Barchańskiego, najmłodszej ofiary stanu wojennego. – Poziom zakłamania tego towarzystwa i jego hipokryzji mnie osłabia – powiedział. Później jego doradcy tłumaczyli, że prezydent nie wiedział, że jest nagrywany. – To prezydent Andrzej Duda zaproponował wprowadzenie zmian w strukturze Sądu Najwyższego, które zakwestionował TSUE i SN. Nie bardzo dziwi jego ostra reakcja – zwraca nam uwagę nasz rozmówca z opozycji.

Plan wewnętrzny

Projekt w ubiegłym tygodniu zaprezentowało trzech polityków Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. We wtorek, w zdecydowany sposób pomysł „zdyscyplinowania" sędziów poparł premier Mateusz Morawiecki. Rywalizacja, wewnętrzny konflikt jego środowiska ze środowiskiem Ziobry, były w ostatnich dniach i tygodniach po wyborach bardzo widoczne. Ale nie ma ich publicznie w tej akurat sprawie, która może zdefiniować początek przyszłego roku.

– Żadne poważne państwo nie mogłoby sobie pozwolić na to, że jedni sędziowie kwestionują możliwość powoływania oraz wydawania wyroków i podejmowania decyzji przez innych sędziów – stwierdził premier Morawiecki na konferencji prasowej we wtorek.

Nasi rozmówcy nie wykluczają, że zarówno ze strony koalicjanta – Porozumienia Jarosława Gowina – jak i wnioskodawców będą zgłaszane w tym tygodniu poprawki do ustawy. Ale nie zmienią jej sensu. – Tym razem, inaczej niż przy 30-krotności politycy Gowina są po stronie Ziobry i PiS – mówi nasz rozmówca z Klubu PiS w Sejmie.

Plan, który jest teraz realizowany, zdaniem naszych informatorów, powstał już wiele tygodni temu, a od czasu wyborów parlamentarnych do jego realizacji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego namawiał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. – Argumentacja była taka, że albo teraz, albo nigdy już nie uda się zmienić prawa i zdyscyplinować sędziów – przekonuje nasz informator. To „nigdy" oznacza perspektywę wyborów prezydenckich

Ustawa dotycząca sędziów będzie najpewniej ostatnim tak poważnym tematem politycznym w tym roku. Dla opozycji to sprawdzian w nowej sytuacji. Zarówno w Senacie – o czym „Rzeczpospolita" pisała we wtorek, jak w Sejmie, gdzie partie opozycji szykują swoje strategie na debatę, która spodziewana jest w czwartek. Będzie to również pierwszy poważny test dla nowego szefa Klubu PO, Borysa Budki, i jego zespołu.

Wśród dziennikarzy, jak i u przedstawicieli opozycji, krąży wiele teorii, dlaczego PiS zdecydowało się na podjęcie na koniec roku tematu statusu sędziów w postaci tzw. ustawy dyscyplinującej. Jedna z nich dotyczy „przykrycia" sprawy Mariana Banasia, przynajmniej krótkoterminowo. Inna dotyczy konieczności mobilizacji twardej części elektoratu przed kampanią prezydencką.

O przyczyny zapytaliśmy naszych rozmówców z różnych ośrodków w ramach szeroko pojętego obozu Zjednoczonej Prawicy. Odpowiedzi są podobne. – Tu nie chodzi o żadne odwracanie uwagi. Tym bardziej o Banasia. To reakcja na działania środowiska sędziowskiego, które w najbliższym czasie doprowadziłoby do całkowitej anarchii i chaosu. Jesteśmy wszyscy świadomi powagi tej sytuacji – tłumaczy „Rzeczpospolitej" osoba dobrze zorientowana w sytuacji.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?
Polityka
Przeszukanie domu Zbigniewa Ziobry trwało prawie dobę
Polityka
„Nadzieja zdemobilizowanych”: nowy raport pokazuje ryzyka dla koalicji rządzącej