Wirus zrobił z Macrona socjalistę

Wobec dramatycznej sytuacji gospodarczej i społecznej prezydent wraca do budowy państwa opiekuńczego. Liberalizm idzie w zapomnienie.

Publikacja: 14.07.2020 19:12

Defilada była organizowana 14 lipca na Polach Elizejskich od 1880 r. W tym roku pandemia ją uniemożl

Defilada była organizowana 14 lipca na Polach Elizejskich od 1880 r. W tym roku pandemia ją uniemożliwiła. Na placu Zgody pojawili się prezydent Macron (z lewej) i premier Jean Castex

Foto: AFP

Z wywiadów w Pałacu Elizejskim w rocznicę zdobycia Bastylii, które wprowadził przed 40 laty Valery Giscard d'Estaing, zrezygnowano, gdy w maju 2017 r. prezydentem został Emmanuel Macron. To miał być jeden z symboli nowego otwarcia, zerwania z tradycją przez 39-letniego przywódcę.

Jednak w ten wtorek przed prezydentem zasiadły gwiazdy francuskiej telewizji Lea Salame z France 2 i Gilles Bouleau z TF1. Czasy są bowiem niezwykłe. Kilka godzin wcześniej Macron zamiast defilady na Polach Elizejskich spotkał się tylko na placu Zgody z grupką wojskowych i lekarzy – sygnał, że ryzyko nadejścia drugiej fali pandemii narasta.

W kraju, gdzie bez pracy jest 3,3 mln osób, a dalsze 2,1 mln musi pracować na część etatu, Macron przyznał, że do końca roku spodziewa się wzrostu bezrobocia o kolejne 800 tys. – 1 mln osób. Aby przeciwdziałać jeszcze większemu kryzysowi, prezydent przedstawił bezprecedensowy plan zabezpieczeń. Na razie 460 mld euro, ale wkrótce jeszcze więcej, gdy ruszy fundusz stymulacji gospodarki. Dzięki temu od wybuchu pandemii ok. 40 proc. zatrudnionych otrzymywało od państwa 85 proc. wynagrodzenia. Teraz nowy pakiet pomocy jest uruchamiany dla 700 tys. absolwentów szkół, którzy tej jesieni wejdą na rynek pracy. Państwo znacznej ich części zapłaci za pierwszy rok zatrudnienia, innym zafunduje dodatkowe szkolenia. Wszystko ma zostać sfinansowane bez podnoszenia podatków, dzięki zwiększeniu zobowiązań państwa, którego dług (2,5 bln euro) przekroczył już 100 proc. PKB.

– Naszym absolutnym priorytetem jest walka z bezrobociem – tłumaczył prezydent.

To oznacza jednak radykalny zwrot u przywódcy, który doszedł do władzy pod hasłem ograniczenia wydatków państwa z największą sferą socjalną w Europie. Pytany o reformę emerytur, swój sztandarowy program zmian, Macron co prawda nie powiedział, że odkłada ją na później. Ale zapowiedział, że „wszystko" poddaje teraz pod rozwagę partnerów społecznych, co raczej nie wróży znaczących oszczędności.

– Po drugiej wojnie światowej udało się dźwignąć kraj, bo naród był zjednoczony. Jednak przez minione 30 lat podziały w społeczeństwie sparaliżowały reformy – przyznał Macron, podejmując wątek, z którego może się też wiele nauczyć dzisiejsza Polska.

Macron kładzie akcent na pomoc społeczną, bo choć kraj przeżywa bezprecedensową od trzech pokoleń zapaść gospodarczą (zdaniem MFW jego PKB spadnie o 12,5 proc., najwięcej wśród krajów analizowanych po Włoszech i Hiszpanii), to drugie uderzenie pandemii jest za rogiem.

Dopiero 1 sierpnia okaże się, czy możliwy będzie powrót 1 września 12 mln uczniów do szkół. Jednak zdaniem Macrona z uwagi na ogromne koszty nie wchodzi w grę powrót do całkowitej blokady życia gospodarczego i społecznego: rząd będzie raczej stawiał na punktowe ograniczenia dzięki możliwości przeprowadzenia nawet 700 tys. testów tygodniowo. – Mamy pełne magazyny respiratorów, maseczek. Jesteśmy gotowi – zapewnił prezydent.

Przyznał jednak, że ani Sanofi, ani żaden z wielkich koncernów farmaceutycznych nie ma na razie precyzyjnej perspektywy opracowania szczepionki. Nie ma też innego, cudownego leku na Covid-19.

– Nie, gdybym złapał wirusa, nie wezmę chlorochiny – zapewnił Macron pytany o cudowny środek, jaki proponuje ekscentryczny epidemiolog z Marsylii, prof. Didier Raoult. Jeszcze niedawno prezydent był pod wyraźnym wpływem lekarza, którego niektórzy nazywali Rasputinem Pałacu Elizejskiego.

Z wywiadów w Pałacu Elizejskim w rocznicę zdobycia Bastylii, które wprowadził przed 40 laty Valery Giscard d'Estaing, zrezygnowano, gdy w maju 2017 r. prezydentem został Emmanuel Macron. To miał być jeden z symboli nowego otwarcia, zerwania z tradycją przez 39-letniego przywódcę.

Jednak w ten wtorek przed prezydentem zasiadły gwiazdy francuskiej telewizji Lea Salame z France 2 i Gilles Bouleau z TF1. Czasy są bowiem niezwykłe. Kilka godzin wcześniej Macron zamiast defilady na Polach Elizejskich spotkał się tylko na placu Zgody z grupką wojskowych i lekarzy – sygnał, że ryzyko nadejścia drugiej fali pandemii narasta.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"