Niewiele jest krajów w Unii, które mają tak różne rządy. W Polsce ekipa, którą na Zachodzie określa się jako „konserwatywno-narodową". W Madrycie koalicja socjalistycznej PSOE z radykalnie lewicowym Podemos. Do różnic w sprawach aborcji czy praw par homoseksualnych znów dołączyła kwestia migracji: premier Pedro Sánchez liczy, że inne kraje UE przejmą część nielegalnych imigrantów, którzy masowo docierają na hiszpańskie wybrzeże. Warszawa odmawia.
A jednak w poniedziałek w Alcalá de Henares pod Madrytem na spotkaniu z polską delegacją z premierem Mateuszem Morawieckim na czele zjawił się hiszpański rząd niemal w komplecie, łącznie z Sánchezem i trzema wicepremierami. Bo też w chwili, gdy królestwo wychodzi z zapaści spowodowanej pandemią z najwyższym (poza Grecją) bezrobociem w Unii, takiego partnera gospodarczego jak Polska nie może lekceważyć.
– Jesteśmy piątym inwestorem nad Wisłą, tu działa 15 tys. firm z kapitałem hiszpańskim. W marcu Cellnex kupił za 7 mld zł sieć komórkową Polkomtel, a Iberdrola dokonała dużych inwestycji w energię odnawialną. Szybko rozwija się Santander, skąd wywodzi się premier Morawiecki. Tylko w zeszłym roku nasze firmy wygrały w Polsce 100 przetargów na budowę autostrad i innych projektów infrastrukturalnych z funduszy UE – mówią „Rz" źródła dyplomatyczne w Madrycie.
W Alcalá de Henares w 2001 r. z José Maríą Aznarem spotkał się Jerzy Buzek. To był czas, gdy znajdowało się tu centrum liczącej ok. 70 tys. polskiej imigracji zarobkowej. Jednak teraz kierunek wyjazdów się zmienia. W Polsce mieszka już 6 tys. Hiszpanów. Co roku w ramach Erasmusa uczy się w naszym kraju ponad 3 tys. hiszpańskich studentów.
Sánchez, który rok temu wysunął pomysł Funduszu Odbudowy, w grudniu pomógł rozwiązać spór o powiązanie wypłaty środków unijnych z przestrzeganiem praworządności: do Warszawy przyjechał z mediacją minister ds. europejskich Juan González-Barba. To sygnał, że pogłębiając relacje z Polską, Madryt nie chce w Unii polegać wyłącznie na francusko-niemieckim tandemie. Przykładem współdziałania była dyrektywa transportowa: dopóki premier Mariano Rajoy utrzymywał tu wspólny front z Polską, interesy polskich i hiszpańskich przewoźników drogowych były chronione. Potem przyjęto w Radzie UE przepisy w kształcie odpowiadającym Paryżowi i Berlinowi.