2,29 mln zł – tyle warte są trzy przetargi, które rozpisała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów w celu promocji tzw. piątki Kaczyńskiego. Jeszcze większa kwota może pójść na emisję spotów w radiu i telewizji, a z dokumentów opublikowanych przez KPRM wynika, że rząd chce, by reklama precyzyjnie trafiła do odbiorców.
Przykładowo z opisu zamówienia na prowadzenie kampanii w mediach społecznościowych oraz w internecie wynika, ile ma ona przynieść odsłon na Facebooku i w wyszukiwarce Google'a. W tym drugim przypadku wykonawca ma przygotować listę wyszukiwanych przez internautów słów kluczowych. Lista ma uwzględniać nawet literówki i będzie modyfikowana w trakcie trwania kampanii, by zwiększyć jej efektywność.
Czytaj także: Droga reklama „piątki”
Zamówienie na produkcję spotów przewiduje, że mają one „informować o programach rządowych, prezentować, jakie zmiany odczują beneficjenci programów po wejściu ich w życie". Z kolei z warunków przetargu na zakup powierzchni reklamowej w dwóch dziennikach ogólnopolskich wynika, że „w dniu publikacji w wybranych tytułach, na stronach sąsiadujących z wykupioną powierzchnią reklamową, nie będą publikowane treści o charakterze sensacyjnym/deprecjonującym Zamawiającego".
Dlaczego KPRM chce promować pomysły, o których dużo mówi się w mediach? Na to pytanie nie odpowiedziało nam Centrum Informacyjne Rządu. Zdaniem posłanki PO Izabeli Leszczyny wydatki mają wyłącznie cel wyborczy. – Jak jesteśmy firmą, promujemy to, co chcemy sprzedać. Rodziców nie trzeba raczej przekonywać, by wzięli 500 zł na pierwsze dziecko. Rząd chce więc sprzedać wyłącznie historię o tym, że PiS jest najlepszą partią, na którą trzeba głosować – mówi posłanka.