Białoruś: Internet pod kontrolą Aleksandra Łukaszenki

Władze w Mińsku chcą walczyć z anonimowymi internautami i grożą blokadą sieci społecznościowych.

Aktualizacja: 04.04.2018 22:35 Publikacja: 03.04.2018 19:17

Białoruś: Internet pod kontrolą Aleksandra Łukaszenki

Foto: AFP

W białoruskim parlamencie trwają konsultacje w sprawie nowelizacji ustawy „O środkach masowego przekazu". Gdy zmiany wejdą w życie, wszystkie informacyjne portale internetowe będą mogły zarejestrować się jako media. Legalizacją mediów na Białorusi zajmuje się Ministerstwo Informacji, które m.in. zatwierdza kandydaturę redaktora naczelnego.

Portale, które nie zgłoszą się do resortu, i tak będą musiały przestrzegać nowego prawa. Oznacza to, że nie będą mogły m.in. publikować informacji dotyczących „nielegalnych zgromadzeń" oraz informować o działalności „niezarejestrowanych organizacji".

– Gdy Aleksandr Łukaszenko objął władzę (w 1994 roku), w pierwszej kolejności podporządkował sobie tradycyjne media: gazety, radio i telewizje. Władze w Mińsku myślały, że w ten sposób załatwiły sprawę i wszystko jest pod kontrolą. Umknął im jednak internet, który bardzo szybko się rozwijał. Gdy się połapali, pojawiło się już wiele niezależnych portali – mówi „Rzeczpospolitej" Aliaksandr Klaskouski, znany białoruski politolog.

Obecnie niezależne portale informacyjne na Białorusi pozostawiają daleko w tle rządowe media propagandowe, mimo że od kilku lat władze próbują z nimi walczyć. Najpopularniejszym wciąż pozostaje nadający z Warszawy portal Charter97.org (Karta'97), który białoruski resort informacji zablokował w styczniu. Białorusini odwiedzają go, stosując specjalne omijające blokadę przeglądarki.

Według portalu Akavita.com (bada białoruską część sieci) w marcu Kartę odwiedziło ponad 740 tys. użytkowników. Dzięki temu portal znalazł się wśród pięciu najchętniej odwiedzanych stron na Białorusi, ustępując jedynie serwisom aukcyjnym. Dla porównania: rządowa agencja informacyjna BiełTA zajęła dopiero ósmą pozycję.

– Tu nie chodzi o żadną cenzurę czy wolność słowa. Rządzących krytykują na całym świecie i to jest normalne. Ale ten portal przekroczył wszystkie granice. Redaktorzy często pomawiali i publikowali kłamliwe materiały. Próbowali w sposób wulgarny upokarzać ludzi, w tym również prezydenta – mówi „Rzeczpospolitej" szef rządowego Związku Pisarzy Białorusi generał Nikołaj Czerginiec, blisko związany z Łukaszenką. – Krytykować można, ale trzeba to robić normalnie i sprawiedliwie. Trzeba też odpowiadać za swoje słowa – dodaje.

Na Białorusi są niezależne media, które działają legalnie i krytykują władze. Chodzi przede wszystkim o gazety „Nasza Niwa" i „Narodnaja Wola", które zostały zdelegalizowane przez władze w 2005 roku, ale trzy lata później powróciły do kiosków. W Mińsku działa legalnie biuro białoruskiej redakcji nadającego z Pragi Radia Swaboda (Radio Wolna Europa). Redaktorzy niezależnych mediów przyznają, że muszą uważać na każde słowo, ponieważ w każdej chwili mogą zostać zdelegalizowani.

– W październiku 2015 roku pod siedzibą Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) w Mińsku odbywała się akcja pamięci ofiar represji politycznych. Wtedy zadzwonili z KGB do redakcji i poprosili o przerwanie transmisji. W przeciwnym wypadku zagrozili wyrzuceniem z biura i odebraniem akredytacji – mówi „Rzeczpospolitej" dziennikarz Radia Swaboda, który pragnie zachować anonimowość.

Nie jest jednak łatwo przerwać transmisję, podczas protestów często są prowadzone w sieciach społecznościowych. Stały się one na Białorusi jednym z nielicznych miejsc na swobodną prezentację poglądów, do którego ręce białoruskich cenzorów na razie nie sięgają.

Białoruscy parlamentarzyści chcą to zmienić. Autorzy nowej ustawy „o środkach masowego przekazu" chcą wyeliminować anonimowość w sieci. Portale, które posiadają forum dyskusyjne, będą musiały weryfikować dane osobowe internautów. Dotyczyć to ma również sieci społecznościowych. Jeżeli nowe prawo wejdzie w życie, administratorzy tych sieci będą musieli usuwać informacje ze stron swoich użytkowników na każde życzenie władz w Mińsku. W przeciwnym wypadku białoruski resort informacji będzie mógł zablokować taką sieć.

– Nic z tego nie wyjdzie. Białoruskie władze naśladują Chiny, ale nie mają takich możliwości technicznych i środków – uważa Klaskouski.

W białoruskim parlamencie trwają konsultacje w sprawie nowelizacji ustawy „O środkach masowego przekazu". Gdy zmiany wejdą w życie, wszystkie informacyjne portale internetowe będą mogły zarejestrować się jako media. Legalizacją mediów na Białorusi zajmuje się Ministerstwo Informacji, które m.in. zatwierdza kandydaturę redaktora naczelnego.

Portale, które nie zgłoszą się do resortu, i tak będą musiały przestrzegać nowego prawa. Oznacza to, że nie będą mogły m.in. publikować informacji dotyczących „nielegalnych zgromadzeń" oraz informować o działalności „niezarejestrowanych organizacji".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
W Korei Północnej puszczają piosenkę o Kim Dzong Unie, "przyjaznym ojcu"
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Wybory w Indiach. Modi u progu trzeciej kadencji
Polityka
Przywódcy Belgii i Czech ostrzegają UE przed rosyjską dezinformacją
Polityka
Zakaz używania TikToka razem z pomocą Ukrainie i Izraelowi. Kongres USA uchwala przepisy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Kaukaz Południowy. Rosja się wycofuje, kilka państw walczy o wpływy