W białoruskim parlamencie trwają konsultacje w sprawie nowelizacji ustawy „O środkach masowego przekazu". Gdy zmiany wejdą w życie, wszystkie informacyjne portale internetowe będą mogły zarejestrować się jako media. Legalizacją mediów na Białorusi zajmuje się Ministerstwo Informacji, które m.in. zatwierdza kandydaturę redaktora naczelnego.
Portale, które nie zgłoszą się do resortu, i tak będą musiały przestrzegać nowego prawa. Oznacza to, że nie będą mogły m.in. publikować informacji dotyczących „nielegalnych zgromadzeń" oraz informować o działalności „niezarejestrowanych organizacji".
– Gdy Aleksandr Łukaszenko objął władzę (w 1994 roku), w pierwszej kolejności podporządkował sobie tradycyjne media: gazety, radio i telewizje. Władze w Mińsku myślały, że w ten sposób załatwiły sprawę i wszystko jest pod kontrolą. Umknął im jednak internet, który bardzo szybko się rozwijał. Gdy się połapali, pojawiło się już wiele niezależnych portali – mówi „Rzeczpospolitej" Aliaksandr Klaskouski, znany białoruski politolog.
Obecnie niezależne portale informacyjne na Białorusi pozostawiają daleko w tle rządowe media propagandowe, mimo że od kilku lat władze próbują z nimi walczyć. Najpopularniejszym wciąż pozostaje nadający z Warszawy portal Charter97.org (Karta'97), który białoruski resort informacji zablokował w styczniu. Białorusini odwiedzają go, stosując specjalne omijające blokadę przeglądarki.
Według portalu Akavita.com (bada białoruską część sieci) w marcu Kartę odwiedziło ponad 740 tys. użytkowników. Dzięki temu portal znalazł się wśród pięciu najchętniej odwiedzanych stron na Białorusi, ustępując jedynie serwisom aukcyjnym. Dla porównania: rządowa agencja informacyjna BiełTA zajęła dopiero ósmą pozycję.