Zrozumiały jest optymizm polityków partii Roberta Biedronia i jego samego po publikacji sondażu Kantar Millward Brown dla TVN 24, w którym – po udanej konwencji – Wiosna ma 14 proc. poparcia. Ale historia nowych ruchów politycznych pokazuje, że od pierwszego sondażu, w którym nowa partia jest notowana, ważniejsze jest to, co następuje później. W przypadku Wiosny Roberta Biedronia ważne będzie też to, co zrobi reszta opozycji. Bo trzeba przyznać, że Biedroń dyskontuje również fakt, że od kilku tygodni opozycja nie robi postępu w wewnętrznych rozmowach.
Jej politycy szybko znaleźli zresztą kontrę do dobrego wyniku Wiosny. Przypominają pierwszy sondaż Europy Plus, która w marcu 2013 roku miała 17 proc., a w wyborach zdobyła ostatecznie 3,5 proc. Ale projekt Europa Plus nie był tak spójny politycznie jak partia Biedronia. Inna jest też sytuacja: Biedroń (jeszcze bez nazwy partii) zyskiwał w badaniach 8–10 proc., badanie Kantar tylko podbija pułap poparcia dla nowego ugrupowania do 14 proc.
Czytaj także: Grzegorz Schetyna: Nierealne propozycje Biedronia. Koncert życzeń
Nie jest to więc pierwszy sondaż Biedronia, lecz tylko pierwszy sondaż partii z nową nazwą. 1 czerwca 2015 r. – po konwencji na Torwarze – Nowoczesna (wtedy jeszcze NowoczesnaPL) miała w badaniu Millward Brown dla „Faktów" TVN 10 proc. poparcia. Pod koniec 2015 r. przebiła pułap 25 proc. Później zaczął się jednak jej sondażowy spadek. Samozachwyt nad sondażami bywa zgubny dla liderów nowych projektów. Ryszard Petru w pewnej chwili – gdy notowania jego partii poszybowały ponad wynik Platformy – ogłosił się nawet liderem opozycji. Jednak w tej rywalizacji pokonał go Grzegorz Schetyna. Robert Biedroń i jego doradcy powtarzają, że przemyśleli błędy poprzednich ugrupowań, które chciały zmienić scenę polityczną. Reakcje na dobre sondaże oraz kolejne polityczne działania będą pierwszym realnym sprawdzianem, czy rzeczywiście tak jest.
Dyskutowany sondaż, przeprowadzony szybko po inauguracji Wiosny, pokazuje bardziej efekt samej konwencji niż realne poparcie dla nowej partii. To zobaczymy w kolejnych badaniach. Wtedy okaże się, czy „bounce" (tak w amerykańskim slangu politycznym określa się skok sondażowy, po np. konwencjach) dla Biedronia będzie trwały.