W połowie kwietnia polskie MSZ poinformowało, że trzech pracowników ambasady Rosji w Warszawie zostało uznanych za personae non gratae.
Ministerstwo podało, że podstawą decyzji było "naruszenie przez wskazane osoby warunków statusu dyplomatycznego oraz prowadzenie działań na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej". Wcześniej prezydent USA Joe Biden podpisał dokument w sprawie nałożenia kolejnych sankcji wobec Rosji.
Przedstawicieli Moskwy z kraju wydaliły w kwietniu również władze Czech i Słowacji. Powodem były informacje, że dwóch rosyjskich oficerów wywiadu doprowadziło w 2014 roku do eksplozji w czeskim magazynie z amunicją. Chodzi o tych samych oficerów, którzy rok później mieli przeprowadzić atak z użyciem broni chemicznej na terenie Wielkiej Brytanii na Siergieja Skripala. Rosja zaprzeczyła czeskim oskarżeniom.
W środę minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó podkreślił, że Węgry popierają Czechy.
- Kiedy spotykają się premierzy państw Grupy Wyszehradzkiej, nie wywierają na siebie presji, tylko negocjują. Spotkanie zaowocowało tekstem, który został wydany przez premierów państw Grupy Wyszehradzkiej z inicjatywy premiera Czech. Oczywiście każdy miał tam swój punkt widzenia, bo we współpracy wyszehradzkiej nie działamy na zasadzie dyktatu. Nie jest to więc tak, że ktoś kładzie coś na stole, a ty to akceptujesz lub wywierasz na niego presję, aby tego nie robił. Wyraziliśmy naszą solidarność, nie planujemy na razie żadnych innych kroków - powiedział minister.