Koniec epoki zamachów stanu w Turcji

20 tysięcy wyrzuconych ze służby, setki w więzieniu z wyrokami dożywocia. Takie kary dotknęły mundurowych z drugiej co do wielkości armii NATO po nieudanym puczu w 2016 roku. - Wojsko już nie odgrywa żadnej roli w polityce wewnętrznej Turcji - mówi ankarski analityk.

Aktualizacja: 28.11.2020 07:00 Publikacja: 28.11.2020 06:51

Koniec epoki zamachów stanu w Turcji

Foto: AFP

- Spadek znaczenia armii rozpoczął się już kilka lat przez puczem - podkreśla w rozmowie z rp.pl Özgür Ünlühisarcikli, dyrektor ankarskiego oddziału think tanku The German Marshall Fund of the United States.

Przez dekady armia turecka uważała się za strażnika zasad kemalizmu, świeckiej republiki założonej sto lat temu przez Mustafę Kemala Atatürka. Przeprowadziła trzy skuteczne zamachy stanu (1960 - zakończony egzekucją demokratycznie wybranego premiera, potem w 1971 i 1980) oraz odsunęła od władzy premiera wywodzącego się z partii islamistycznej w 1997 roku.

Dożywocie dla 2500 puczystów

Rola armii zanikała wraz z umacnianiem się u władzy Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) obecnego prezydenta Recepa Erdogana. Ważni oficerowie od 2007 roku byli oskarżani o udział w spiskach, zaczęła się wymiana kadr w armii, ze świeckich na islamistyczne i skłonne do współpracy z AKP.

W czwartek zakończył się kolejny proces oskarżonych o udział w zamachu stanu 15 lipca 2016 r., którego zdławienie umocniło Erdogana. Cywile oraz lojalni wobec władz żołnierze i policjanci, którzy zginęli w czasie puczu (w sumie 251 osób), są uważani za męczenników, poległych puczystów chowano w nieoznakowanych grobach. 

Wśród 310 skazanych na dożywotnie więzienie dominowali wojskowi. Czternastu z nich usłyszało wyrok specjalnej wzmocnionej kary dożywocia, co biorąc pod uwagę wiek wysokich rangą wojskowych oznacza, że nigdy już nie wyjdą na wolność, bo w takim wypadku prawo przewiduje możliwość starania się o zwolnienie po 40 latach.

- Era zamachów stanu w Turcji się zakończyła - powiedziała po ogłoszeniu wyroku Leyla Sahin Usta, wiceszefowa rządzącej partii AKP. 15 lipca 2016 była w parlamencie, gdy został zbombardowany przez samoloty puczystów. 

Jak podsumowuje wszystkie dotychczasowe wyroki prorządowy dziennik „Sabah”, sądy tureckie wydały ponad 2,5 tysiąca wyroków dożywotniego więzienia dla puczystów. Głównie dotyczy to wojskowych, choć zamach stanu miał też cywilnych przywódców. 

To będzie szczególny proces

Za głównego organizatora władze tureckie uważają mieszkającego w USA muzułmańskiego duchownego Fethullaha Gülena, który przez lata współpracował z również odwołującym się do islamu Erdoganem, ale ich drogi się rozeszły. Władze uznają organizację gülenistów, do niedawna wpływową zwłaszcza w wymiarze sprawiedliwości, armii, biznesie, na uczelniach czy dyplomacji, za terrorystyczną - i posługują się wobec niej terminem FETÖ (F - od Fethullaha, T - od terroryzmu). 

Oburza je podważanie odpowiedzialności Gülena za zamach. Tak w 2017 roku postąpił szef niemieckiego wywiadu BND Bruno Kahl, który powiedział tygodnikowi „Der Spiegel”, że Turcja „próbowała nas przekonać”, że to Gülen stał za puczem, ale jej się nie udało.

W Niemczech prawdopobnie ukrywa się uważany za cywilnego przywódcę puczu Adil Öksüz, wykładowca akademicki, zwany muftim puczystów. Był zaraz po zamachu zatrzymany w okolicach bazy lotniczej Akinci pod Ankarą, gdzie było centrum dowodzenia spiskiem, ale potem w tajemniczych okolicznościach został zwolniony i zniknął.

Turecką opinię publiczną czeka jeszcze jeden szczególny proces - pozostających poza zasięgiem tamtejszego wymiaru sprawiedliwości Fethullaha Gülena i Adila Öksüza. Ankara bezskutecznie domaga się ekstradycji Gülena z Ameryki. 

Ostatnia taka rada wojskowa

Ostateczne przejęcie przez rząd AKP kontroli nad dowodzącą armią Najwyższą Radą Wojskową nastąpiło w sierpniu 2016 roku. Część generałów prawdopodobnie chciała do tego nie dopuścić i dlatego parę tygodni przed posiedzeniem Rady zdecydowali się na przeprowadzenie puczu, nieudanego, słabo przygotowanego.

Taką wersję potwierdzali w trakcie procesu niektórzy oskarżeni, co przypomina prasa prorządowa. Öksüz miał w imieniu Gülena przekonywać czołowych generałów, by obalili Erdogana, bo na sierpniowym posiedzeniu Rady Wojskowej zostaną odesłani na emeryturę i zastąpieni przez lojalnych wobec islamistycznego rządu. Öksüz miał planować uprowadzenie Erdogana, premiera oraz szefów MSW i służb specjalnych. 

Uważany za wojskowego przywódcę puczu generał Akin Öztürk został już skazany na wzmocnione dożywocie w zeszłym roku. To były dowódca sił powietrznych zasiadający w Najwyższej Radzie Wojskowej. Öztürk nie przyznał się do udziału w puczu, choć tak początkowo podawała oficjalna agencja prasowa (potem to odwołała). Według działającej na emigracji antyerdoganowskiej organizacji SCF Öztürk był w czasie śledztwa poddawany wielogodzinnym torturom, a prowadzący je oficer policji został nagrodzony awansem.

 

- Spadek znaczenia armii rozpoczął się już kilka lat przez puczem - podkreśla w rozmowie z rp.pl Özgür Ünlühisarcikli, dyrektor ankarskiego oddziału think tanku The German Marshall Fund of the United States.

Przez dekady armia turecka uważała się za strażnika zasad kemalizmu, świeckiej republiki założonej sto lat temu przez Mustafę Kemala Atatürka. Przeprowadziła trzy skuteczne zamachy stanu (1960 - zakończony egzekucją demokratycznie wybranego premiera, potem w 1971 i 1980) oraz odsunęła od władzy premiera wywodzącego się z partii islamistycznej w 1997 roku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Wybory do PE. Borys Budka tłumaczy, dlaczego startuje
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Polityka
Kolejny minister idzie do PE? "Powiedziałem, że przyjmę takie zadanie"
Polityka
Dariusz Joński o Mariuszu Kamińskim: Nie żałuję pytania o to, czy był trzeźwy