Zimoch: Widziałem, że Kaczyński pogubił się w głosowaniu

- Najprawdopodobniej w głosowaniu na listę, które było nieco bardziej skomplikowane niż zwykłe "za" lub "przeciw", pogubili się nawet sejmowi "wyjadacze", wśród których był najpewniej prezes PiS - powiedział Onetowi poseł Koalicji Obywatelskiej Tomasz Zimoch, odnosząc się do powtórzonego głosowania w sprawie wyboru członków KRS.

Aktualizacja: 27.11.2019 09:42 Publikacja: 27.11.2019 09:12

- Widziałem, że prezes PiS sam się w głosowaniu pogubił, a potem stał i wyczekująco patrzył na marsz

- Widziałem, że prezes PiS sam się w głosowaniu pogubił, a potem stał i wyczekująco patrzył na marszałek Sejmu - powiedział Tomasz Zimoch

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W zeszłym tygodniu Sejm wybrał Bartosza Kownackiego, Arkadiusza Mularczyka, Kazimierza Smolińskiego i Marka Asta do składu Krajowej Rady Sądownictwa. Dwie kandydatki zgłoszone przez Koalicję Obywatelską i Lewicę nie zdobyły wymaganej większości.

W sprawie wyboru członków KRS głosowano dwa razy. Pierwsze głosowanie zostało przerwane po tym, jak marszałek Sejmu Elżbieta Witek (PiS) otrzymała sygnały, że doszło do problemów z głosowaniem. Na nagraniu z obrad w pewnym momencie słychać słowa „Trzeba anulować, bo my przegramy...”. Według przedstawicieli opozycji, słowa te wypowiada jedna z posłanek PiS. Po pojawieniu się sygnałów o problemach z głosowaniem marszałek Witek podjęła decyzję o anulowaniu głosowania. W drugim głosowaniu większość zdobyli kandydaci PiS.

Czytaj także:
Korwin-Mikke: Marszałek Witek zrobiła potworny błąd

W związku z powtórzeniem głosowania Lewica złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Podobny wniosek zapowiadała Koalicja Obywatelska.

Poseł tego klubu Tomasz Zimoch w rozmowie z Onetem oświadczył, że postępowaniem marszałek Sejmu i posłów PiS w sprawie anulowanego głosowania jest "głęboko zniesmaczony". - To, co się stało, było nie tylko ewidentnym złamaniem prawa. Było też potwornie smutne, przynajmniej dla mnie. Bo pokazało, że dla obozu rządzącego nie liczy się nic poza tym, żeby "ich było na wierzchu" - powiedział.

Ocenił, że jeżeli tak będą wyglądały działania Sejmu, to instytucja ta nigdy nie odzyska zaufania społecznego.

Zdaniem Zimocha, zdanie "trzeba anulować, bo przegramy" wygłoszone przez "słabo znaną posłankę PiS w kierunku marszałek Sejmu" będzie "hańbą całej tej kadencji". Poseł KO stwierdził, że posłanka PiS "zakradła się do stanowiska marszałka" jak "żołnierz na poligonie, maskując się". - A najgorsze było to, że chwilę później marszałek się do tej "szeptanej" dyspozycji zastosowała - ocenił Zimoch. - Wyglądało na to, że ta dyspozycja nie pochodziła od szeregowej posłanki, a poszła wprost z partyjnej "góry" - zaznaczył.

- Najprawdopodobniej w głosowaniu na listę, które było nieco bardziej skomplikowane niż zwykłe "za" lub "przeciw", pogubili się nawet sejmowi "wyjadacze", wśród których był najpewniej prezes PiS - powiedział Tomasz Zimoch. Dopytywany, czy twierdzi, że to prezes PiS kazał anulować głosowanie, Zimoch odparł: - Nie powiem wprost, że tak, bo nie mam dowodów.

- Ale widziałem, że prezes PiS sam się w głosowaniu pogubił, a potem stał i wyczekująco patrzył na marszałek Sejmu - oświadczył polityk KO.

Zimoch powiedział też, że powtarzanie głosowań jest opisane w regulaminie Sejmu. - Tu jednak ktoś z "wierchuszki" partii rządzącej musiał wydać przyzwolenie i zgodę na tak ewidentne złamanie prawa. Ktoś tej pani poseł od słów o anulowaniu - czyli posłańcowi - musiał tę rolę wyznaczyć, a ona się tej hańbiącej funkcji bez wahania podjęła. Tyle że zachowanie marszałek Sejmu jest dla mnie potwornym rozczarowaniem - podkreślił dodając, że miał marszałek Witek za "osobę poważną i świadomą swojej roli". - Okazało się, że byłem bardzo naiwny - stwierdził.

Zdaniem Zimocha, "w normalnym kraju" marszałek Sejmu po "szeptance" powinna "wyrazić dezaprobatę, posłankę przywołać do porządku i być może zgłosić sprawę do Komisji Etyki albo nawet do organów ścigania". - A tu co? Bierne wypełnianie poleceń. Pani marszałek powinna nie tylko palić się teraz ze wstydu, ale wręcz podać się do dymisji - oświadczył poseł.

W zeszłym tygodniu Sejm wybrał Bartosza Kownackiego, Arkadiusza Mularczyka, Kazimierza Smolińskiego i Marka Asta do składu Krajowej Rady Sądownictwa. Dwie kandydatki zgłoszone przez Koalicję Obywatelską i Lewicę nie zdobyły wymaganej większości.

W sprawie wyboru członków KRS głosowano dwa razy. Pierwsze głosowanie zostało przerwane po tym, jak marszałek Sejmu Elżbieta Witek (PiS) otrzymała sygnały, że doszło do problemów z głosowaniem. Na nagraniu z obrad w pewnym momencie słychać słowa „Trzeba anulować, bo my przegramy...”. Według przedstawicieli opozycji, słowa te wypowiada jedna z posłanek PiS. Po pojawieniu się sygnałów o problemach z głosowaniem marszałek Witek podjęła decyzję o anulowaniu głosowania. W drugim głosowaniu większość zdobyli kandydaci PiS.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"