– Zamienię ich życie w piekło – wołał pod adresem obecnych władz nadal najpopularniejszy polityk Brazylii na wiecu w Sao Paulo.
Tymczasem sąd w Porto Alegre zwiększył jego wyrok więzienia z ośmiu lat i 10 miesięcy do 17 lat – za korupcję, czyli przydzielanie rządowych kontraktów za pieniądze. – Wszystkie te procesy są fałszywe, to kłamstwo. Rozpowszechniane przez media, ministra finansów i sędziego Moro – skomentował to Luiz Inácio Lula da Silva w wywiadzie dla hiszpańskiej „El Pais”.
Sędzia Sergio Moro – obecny minister sprawiedliwości – zapoczątkował walkę z korupcją w elitach władzy i doprowadził do skazania byłego prezydenta. W sprawie tzw. Lava Jato (Myjni samochodowej) wsadził oprócz niego za kratki kilkudziesięciu prominentnych polityków i urzędników. Ale Sąd Najwyższy wydał wyrok, w którym uznał, że skazani, którzy oczekują na rozprawy apelacyjne, nie powinni siedzieć w więzieniu. – Ta decyzja jest nie do przyjęcia w kraju, który chce zwalczyć korupcję – oświadczyli prokuratorzy, ale wszyscy skazani przez sądy pierwszej instancji w Lava Jato zostali wypuszczeni – w tym Lula da Silva.
– Musimy brać przykład z ludu Chile, ludu Boliwii – wołał na wiecu uwolniony były prezydent. Do więzienia nie trafi jeszcze przez długi czas, bo toczy się przeciw niemu 13 procesów i w każdym musi przejść apelację. Zgodnie z prawem nie może jednak do 2025 roku ubiegać się o stanowiska wybieralne, ale nikt nie zabrania mu prowadzenia działalności politycznej.
Jego popularność i wezwania do demonstracji jak w innych krajach Ameryki Łacińskiej zaniepokoiły ekipę prezydencką Jaira Bolsonaro oraz brazylijski biznes. Wyjście da Silvy na wolność giełda przywitała 2-proc. spadkiem. Część ekipy rządzącej zaczęła naciskać na ministra finansów Paulo Guedesa, by zamroził kolejne reformy. Jednak finansista z dawnej „ekipy chicagowskiej”, która wspierała generała Augusto Pinocheta w sąsiednim Chile, nie chce ustąpić. Tyle że obecne władze Chile – wciąż chwalone za wolnorynkowe podejście – musiały cofnąć się przed falą manifestacji i m.in. zwiększyć minimalne płace i emerytury.