Rosja ma nowego Lenina w Szwajcarii?

Niegdyś jeden z najbogatszych ludzi na świecie Michaił Chodorkowski z zagranicy nawołuje do protestów w Moskwie.

Aktualizacja: 27.08.2019 06:39 Publikacja: 25.08.2019 18:09

Rosja ma nowego Lenina w Szwajcarii?

Foto: Shutterstock

Gdy trafił jesienią 2003 roku za kraty, przez wielu analityków był uważany za głównego konkurenta Władimira Putina. Jego majątek szacowano wtedy na ponad 15 mld dolarów, stał na czele potężnej korporacji naftowej Jukos, która po jego areszcie została wchłonięta przez rosyjskiego giganta państwowego Rosnieft.

Został oskarżony o defraudacje i oszustwa podatkowe, ale do winy nigdy się nie przyznał. Spędził dziesięć lat w łagrach, a gdy wyszedł na wolność w grudniu 2013 roku z kolonii karnej w Karelii został natychmiast przywieziony na lotnisko w Petersburgu, stamtąd wysłano go samolotem do Niemiec. Od tamtej pory wraz rodziną mieszka w Szwajcarii i jest uważany za szarą eminencję znacznej części rosyjskiej opozycji demokratycznej. Do Rosji powrotu nie ma, po jego emigracji władze postawiły mu kolejne zarzuty i wytoczyły już nowe postępowania karne.

– Na kartach do głosowania piszcie „precz z samodzierżawiem” – brzmiał ostatnio jak niegdyś również mieszkający w Szwajcarii wódz rewolucji październikowej. Zaproponował swój plan działań na 8 września, gdy w Moskwie będą się odbywały wybory do miejskiej Dumy. Apelował do moskwian, by oddawali swój głos wyłącznie na kandydatów, którzy opowiadają się za przeprowadzeniem nowych „uczciwych wyborów”, potępiają represje, domagają się uwolnienia więźniów politycznych i ukarania policjantów, którzy od ponad miesiąca pacyfikują protesty w Moskwie.

Przeczytaj też: Ukrainę i Rosję czeka szybka wymiana jeńców?

Problem polega na tym, że takich kandydatów może zabraknąć, ponieważ władze wyeliminowały z wyścigu wyborczego prawie wszystkich przedstawicieli demokratycznej opozycji. Chodorkowski nawołuje więc rodaków, by gdzie tylko się da, „rozklejali ulotki” i „publicznie wypowiadali sprzeciw reżimowi”. – Ci, którym starczy odwagi, niech powiedzą o tym na ulicach miasta – przemawiał ostatnio do mieszkańców Moskwy kilka dni temu na swoim profilu na YouTubie. – Pokojowo, zgodnie z konstytucją – podkreślał.

Protesty w Moskwie trwają od lipca w każdą sobotę, najliczniejsze były 10 sierpnia. Wtedy opozycji udało się zgromadzić ponad 50 tys. ludzi, którzy przeszli aleją słynnego rosyjskiego noblisty Andrieja Sacharowa.

Bilans cosobotnich protestów w rosyjskiej stolicy to kilka tysięcy zatrzymanych i aresztowanych. Obrońcy praw człowieka alarmują, że wobec kilkunastu zatrzymanych uczestników pokojowych protestów toczą się postępowania karne. Oskarża się ich o udział w „zamieszkach masowych”. Zgodnie z rosyjskim prawem grozi im nawet 15 lat więzienia.

Zdaniem Chodorkowskiego Rosja obecnie przeżywa największy kryzys polityczny od antyrządowych protestów na placu Błotnym w 2012 roku, które zgromadziły ponad 100 tys. ludzi. Wydarzenia te zjednoczyły całą rosyjską opozycję, swoich zwolenników na ulice wyprowadzali zarówno nacjonaliści, jak i komuniści czy liberałowie. W Moskwie twierdzą, że obecnie o zjednoczeniu rosyjskiej opozycji na poważnie nikt nawet nie mówi.

– Ze zdaniem Chodorkowskiego liczy się sporo przedstawicieli liberalnej inteligencji, ma wpływ na część demokratycznej opozycji. Jest jeszcze jednak Aleksiej Nawalny, który chce być bezwzględnym liderem całej opozycji i wyznaczać porządek dzienny. Ma autorytarny charakter i przez to większość demokratycznych partii i organizacji nie akceptuje go – mówi „Rzeczpospolitej” znany moskiewski politolog Aleksiej Makarkin.

Nawalny, który wyszedł w piątek na wolność po 30 dniach aresztu, ma swój pomysł na 8 września. Zaapelował do zwolenników, by w wyborach do moskiewskiej Dumy głosowali na dowolnego kandydata, byle by nie był związany z rządzącą partią Jedna Rosja. Oprócz przedstawicieli Putina mieszkańcy Moskwy będą mieli do wyboru jeszcze kandydatów całkiem lojalnych wobec Kremla Komunistycznej Partii Rosji oraz Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, na czele której stoi nacjonalista Władimir Żyrinowski.

Pomysł Nawalnego skrytykował m.in. znany satyryk i opozycjonista Wiktor Szenderowicz. Stwierdził, że zachęcanie do „głosowania na byle kogo” jest „błędnym pomysłem” i rzucił, że w Rosji „już dawno nie ma wyborów”.

– Nawalny z resztą opozycji nie może się porozumieć w kluczowej kwestii. Chce za wszelką cenę zastąpić gospodarza Kremla, reszta, w tym Chodorkowski, chce zmienić cały system i zmniejszyć kompetencje prezydenta – mówi Makarkin.

Gdy trafił jesienią 2003 roku za kraty, przez wielu analityków był uważany za głównego konkurenta Władimira Putina. Jego majątek szacowano wtedy na ponad 15 mld dolarów, stał na czele potężnej korporacji naftowej Jukos, która po jego areszcie została wchłonięta przez rosyjskiego giganta państwowego Rosnieft.

Został oskarżony o defraudacje i oszustwa podatkowe, ale do winy nigdy się nie przyznał. Spędził dziesięć lat w łagrach, a gdy wyszedł na wolność w grudniu 2013 roku z kolonii karnej w Karelii został natychmiast przywieziony na lotnisko w Petersburgu, stamtąd wysłano go samolotem do Niemiec. Od tamtej pory wraz rodziną mieszka w Szwajcarii i jest uważany za szarą eminencję znacznej części rosyjskiej opozycji demokratycznej. Do Rosji powrotu nie ma, po jego emigracji władze postawiły mu kolejne zarzuty i wytoczyły już nowe postępowania karne.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"