Reklama

Wielka Brytania: Kandydat na premiera chce zachęcać do mieszkania z rodzicami

180 tys. członków Partii Konserwatywnej rozpoczęło głosowanie w którym wyłonią nowego lidera partii, a jednocześnie premiera Wielkiej Brytanii. O funkcje te ubiegają się Boris Johnson i Jeremy Hunt. Ten drugi, obecny szef MSZ Wielkiej Brytanii apelował, by zachęcać Brytyjczyków do życia w trzypokoleniowych gospodarstwach domowych - informuje Sky News.

Aktualizacja: 05.07.2019 09:38 Publikacja: 05.07.2019 08:36

Wielka Brytania: Kandydat na premiera chce zachęcać do mieszkania z rodzicami

Foto: AFP

arb

Izba Lordów opublikowała niedawno raport, z którego wynika, że wydatki na opiekę nad osobami w podeszłym wieku powinny zostać na Wyspach zwiększone o 8 mld funtów, aby zapewnić "akceptowalny" standard takiej opieki.

Jeremy Hunt w czasie wystąpienia w York powiedział, że rodziny powinny być zachęcane do mieszkania ze swoimi rodzicami w jednym gospodarstwie domowych, tak aby młodsi członkowie rodziny mogli zajmować się starszymi.

- W naszym kraju jest 420 tys. gospodarstw domowych, które są trzypokoleniowe, gdzie dziadkowie, rodzice i dzieci żyją pod jednym dachem. Sądzę, że jest to dobra rzecz - podkreślał szef MSZ.

- Nie mówię, że wszyscy chcemy mieszkać z teściową. Ale sądzę, że trzypokoleniowe rodziny to wspaniała rzecz - dodał.

- Jeśli spojrzy się na Hiszpanię i Włochy, kraje te wydają mniej na opiekę społeczną niż my, ale nie mają kryzysu na tym polu, ponieważ w tych społeczeństwach rodziny trzymają się razem - mówił Hunt.

Reklama
Reklama

- Jako partia opowiadająca się za rodziną, sądzę, że powinniśmy przyjrzeć się temu, czy nie możemy wprowadzić zachęt (by mieszkać w trzypokoleniowych gospodarstwach domowych) - podsumował szef MSZ Wielkiej Brytanii.

Partia Konserwatywna zapowiedziała, że 23 lipca poznamy nazwisko nowego lidera torysów a zarazem nowego premiera Wielkiej Brytanii, którego 160 tys. członków partii wybierze spośród dwójki: Boris Johnson (były szef MSZ, były mer Londynu) i Jeremy Hunt (obecny szef MSZ).

Dwójkę kandydatów na stanowisko szefa partii i premiera wyłonili w serii głosowań posłowie Partii Konserwatywnej. Ostatecznego wyboru dokonują jednak wszyscy członkowie partii. Faworytem wyborów jest Johnson.

Boris Johnson zapowiedział, że jako premier Wielkiej Brytanii na pewno doprowadzi do brexitu do 31 października. Johnson jest przekonany, że uda mu się wynegocjować nową umowę ws. brexitu z UE, ponieważ umowa wynegocjowana przez Theresę May jest "martwa".

Johnson zadeklarował też, że jest gotów przeprowadzić tzw. twardy brexit - czyli brexit bez umowy. Przeciwko takiemu rozwiązaniu przeciwna jest jednak część parlamentarzystów Partii Konserwatywnej. Niektórzy z nich deklarują, że gdyby rząd Johnsona zmierzał do twardego brexitu, zagłosowaliby za wotum nieufności dla własnego gabinetu, co oznaczałoby przedterminowe wybory do Izby Gmin.

Do zmiany premiera doszło po tym, jak w związku z impasem ws. brexitu, spowodowanym trzykrotnym odrzuceniem przez Izbę Gmin umowy wynegocjowanej z UE przez Theresę May, Bruksela musiała opóźnić datę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii (pierwotnie miało do tego dojść 29 marca) - najpierw na 12 kwietnia/22 maja, a potem na 31 października.

Reklama
Reklama

W tzw. głosowaniach orientacyjnych przeprowadzonych w Izbie Gmin żadne z rozwiązań impasu, alternatywnych wobec umowy Theresy May, nie zdobyło większości. Najbliżej większości była propozycja wejścia przez Wielką Brytanię w unię celną z UE po brexicie.

Umowa wynegocjowana przez May była za każdym razem odrzucana m.in. głosami części posłów Partii Konserwatywnej i popierającej rząd Demokratycznej Partii Unionistycznej. Powodem sprzeciwu polityków partii rządzącej wobec umowy brexitowej wynegocjowanej przez szefową rządu jest zawarty w niej mechanizm tzw. backstopu, czyli tymczasowe pozostanie przez Wielką Brytanię w unii celnej z UE, aby uniknąć odtworzenia regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną, co stałoby w sprzeczności z postanowieniami tzw. porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, które zakończyło konflikt w Irlandii Północnej.

W związku z drugim przełożeniem daty brexitu na Wyspach musiały odbyć się wybory do PE, które wygrała Partia Brexitu Nigela Farage'a, a torysi ponieśli w nich największą porażkę w wyborach powszechnych w swojej historii.

May podała się do dymisji 7 czerwca. Premierem Wielkiej Brytanii była od 2016 roku, od czasu referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, po którym do dymisji podał się David Cameron.

Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE w referendum z 23 czerwca 2016 roku. Za wyjściem z Unii głosowało 51,89 proc. respondentów, przeciw - 48,11 proc. Zwolennicy pozostania w UE stanowili większość spośród głosujących w Szkocji (62 proc.) oraz Irlandii Północnej (56 proc.), a także na Gibraltarze (95,9 proc.).

Polityka
Trump podbija Amerykę Łacińską. W Chile wybory wygrał jego sojusznik
Polityka
Bruksela gra w Trumpa. Ryzykowny prawnie sposób na wsparcie finansowe Ukrainy
Polityka
Rozmowy w Berlinie. Zełenski gotów zrezygnować z dążenia do członkostwa w NATO
Polityka
Giorgia Meloni o nowej strategii USA: Mogę tylko powiedzieć: dzień dobry, Europo
Polityka
Prezydent Zełenski przyleci do Polski. Potwierdził datę wizyty
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama