Sześciu z dziewięciu nowych dyrektorów Centralnego Ośrodka Informatyki (COI) pobiera pensje poza ustawą kominową, choć sama instytucja jej podlega. Nowe zasady wynagrodzenia wprowadzono dzięki prostej zmianie – dotychczasowych zastępców dyrektorów działów zrobiono dyrektorami. „Rzeczpospolita” dotarła do opinii prawnej, którą zleciła dyrekcja, by uzasadnić ten zabieg.
Podlegające Ministerstwu Cyfryzacji COI to ważna z punktu widzenia państwa instytucja – administracja zleca jej budowę kluczowych systemów informatycznych w kraju i nadzór nad nimi. Zgodnie z ustawą kominową kierownictwo Ośrodka może zarabiać maksymalnie sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia. Obecnie to ok. 24 tys. zł brutto.
Do końca stycznia 2016 r. ośrodkiem kierował Nikodem Bończa-Tomaszewski. Wszyscy dyrektorzy (było ich sześciu), włącznie z nim, zarabiali tyle, ile dopuszcza ustawa kominowa. Sytuacja zmieniła się po odwołaniu Tomaszewskiego przez minister cyfryzacji Annę Streżyńską i odejściu pozostałych członków kierownictwa.
Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, minister próbowała ręcznie sterować COI, wymuszając decyzje personalne, na co Bończa-Tomaszewski się nie zgadzał.
Streżyńska – na krótko – powołała na stanowisko dyrektora Adama Sobczaka, właściciela kilku firm internetowych. Jego zastępcą została Monika Jakubiak, która kilka dni później zleciła prywatnej kancelarii z Warszawy opinię prawną dotyczącą tego czy „ustawa kominowa ma zastosowanie do COI i osób zajmujących kierownicze stanowiska”.