Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił skargę kasacyjną podatniczki, która spierała się z fiskusem o podatek od spadków i darowizn.
W marcu 2012 r. w toku postępowania przed sądem rejonowym o zniesienie współwłasności nieruchomości kobieta zawarła ugodę obejmującą zgodne nieodpłatne zniesienie współwłasności nieruchomości. W konsekwencji została jedyną właścicielką sześciu działek w zamian za przekazanie udziałów w innych.
Kobieta wystąpiła do fiskusa o potwierdzenie, że przeprowadzona operacja nie wiąże się z koniecznością rozliczenia podatku. Fiskus nie tylko nie wydał zaświadczenia, ale zażądał ponad 27 tys. zł daniny. Do podstawy opodatkowania przyjął wartość nieruchomości objętych księgami wieczystymi w części przekraczającej wartość udziału we współwłasności, który przed jej zniesieniem przysługiwał nabywcy.
I tak zaczął się spór. Podatniczka uważała, że fiskus dokonał błędnej wykładni pojęcia nieruchomości. Twierdził bowiem, że nabycie własności każdej nieruchomości oznaczonej inną księgą przy zniesieniu współwłasności powinno być oceniane odrębnie. Tymczasem według podatniczki, kiedy w ramach jednej czynności (ugody sądowej) dochodzi do nieodpłatnego zniesienia współwłasności kilku nieruchomości oznaczonych innymi księgami i uczestnicy wzajemnie zbywają i nabywają udziały, podstawę opodatkowania stanowi różnica wartości praw przysługujących podatnikowi przed i po zniesieniu współwłasności.
Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu oddalił skargę. Rację przyznał podatniczce dopiero NSA. Jak tłumaczył sędzia NSA Stefan Babiarz, na gruncie podatku od spadków i darowizn pojęcie nieruchomości należy rozumieć inaczej niż w prawie cywilnym, tj. korzystniej dla podatników. NSA zgodził się, że w spornym przypadku nie chodzi o jedną rzecz i jedną wartość, ale o wartości sumaryczne.