Książkę ułożył achronologicznie z solidnych rozdziałów oraz z migawek, pokazujących jakiś szczegół, coś, co się przypomniało świadkom albo zostało odkryte po latach. Także sposób pisania odbiega od solennego relacjonowania dziejów bohatera, popadając nawet w fikcję, bo trudno sądzić, by Woźniak znał myśli ojca Tyrmanda podczas oczekiwania na Umschlagplatzu na transport do Majdanka. Woźniak dotarł do rzeczy naprawdę nieznanych, jak wydanego na Litwie dowodu osobistego, z którym Tyrmand podróżował podczas okupacji. Można zrekonstruować trasę, którą tuż przed końcem wojny dotarł do obozu koncentracyjnego w Norwegii. Mocną stroną książki są fotografie, na których obok Tyrmanda znajdują się członkowie jego rodziny, niektóre z jego dziewczyn, migawki z imprez jazzowych itp. Końcowa część książki poświęcona została życiu „pozagrobowemu" Tyrmanda: ktoś pracuje nad jego rzeźbą, która zostaje umieszczona na ławce w Darłowie, jego podobizna trafia na znaczek Poczty Polskiej, powstaje film „Pan T.", ewidentnie inspirowany losami Tyrmanda, czemu w żywe oczy zaprzeczają twórcy.