W opowieści o stworzeniu pierwszego planu pięcioletniego większość starych bolszewików przewodzących pracom konstrukcyjnym była skazana na męczeństwo. Ich zadaniem było zbudowanie wiecznotrwałego domu i pozostawienie go dla „proletariackiej młodości i czystego sieroctwa". U Pilniaka jeden z inżynierów budujących tamę tłumaczył (celowo przywołując obraz wojny domowej), że towarzysz Mojżesz „szukał swej przestrzeni mieszkalnej i wojował o nią. I do ziemi obiecanej nie doszedł, pozostawiając Jozuemu zatrzymanie słońca. Zamiast tego doszły jego dzieci. Ludzie, którzy widzieli Sodomę, nie mogą być w Izraelu – nie są godni dostąpić ziemi obiecanej".
Dwa wielkie zjazdy 1934 roku zmieniły scenariusz – czy raczej przeniosły jego akcję w przyszłość, aż do samego końca. Wieczny dom miał się stać przystanią, w której Mojżesz mógł założyć swój dom i wychować rodzinę, aż wilk zamieszka wraz z barankiem, a pantera z koźlęciem razem leżeć będą. Podczas rewolucji stalinowskiej pierwotna bolszewicka eschatologia została rozwinięta, by zawrzeć w sobie kolejną wielką udrękę poprzedzoną zorganizowanym odwrotem. Nowe kredo przyjęte w 1934 roku podążało za myślą św. Augustyna – i większości instytucjonalizowanego chrześcijaństwa – głosząc, że millenium jest duchową i polityczną alegorią. Spośród trzech fundamentalnych rozwiązań problemu niespełnienia się millenarystycznej przepowiedni – rozszerzenia przemocy dni ostatnich, odwleczenia na czas nieokreślony ostatecznego zbawienia lub ogłoszenia, że przepowiednia ta w istocie została spełniona – stalinowscy rewolucjoniści, jak większość ich poprzedników, wybrali połączenie dwóch ostatnich. Nadejście komunizmu było bliskie, lecz poza czyjąkolwiek możliwością planowania; „socjalizm" jako preludium do wieczności był „w zasadzie" już tutaj. Jak ujął to Siergiej Kirow: „Centralna kwestia rewolucji proletariackiej została już całkowicie i nieodwołalnie rozwiązana na korzyść socjalizmu".
Nie było powodu do rozczarowania ani potrzeby, by rezygnować. Nie było pęknięć w fundamentach socjalizmu i nie było przeszkód wystarczająco dużych, by zatrzymać przyszłość. Nie można było żyć w tej epoce i nie zauważyć kształtu i piękna domu socjalizmu. Był to czas zarówno spełnienia, jak i oczekiwania, godności i entuzjazmu, dyscypliny i zabawy, proletariackiego dzieciństwa i mądrości starego bolszewizmu. Była to epoka „syntetyczna", tak samo jak „Faust" Goethego łączył Sturm und Drang ze „z natury racjonalnym" klasycznym antykiem, renesansem i stylem empirowym. Była to epoka heroicznego domatorstwa w Domu Władzy. Była to epoka bez starości, a być może i bez śmierci.
Opór przegranych
Dla niektórych mieszkańców Domu Władzy ogłoszenie nadejścia wieczności nadeszło zbyt późno. Karl Lander i Lew Kricman byli zbyt chorowici, by pracować poza domem, podczas gdy wielu innych, w tym Władimir Adoracki i Olimpiada Mickiewicz, wciąż wymagało regularnych zabiegów w różnych sanatoriach nad Morzem Czarnym i na Kaukazie. Wasilij Oriechow nigdy nie wyleczył się do końca z ran ani ciągłej melancholii. W kwietniu 1934 roku pojechał do Foros na Krymie po raz ostatni. Zmarł w szpitalu kremlowskim 10 grudnia 1934 roku w wieku pięćdziesięciu lat. Dwa dni później jego ciało skremowano. Stowarzyszenie Starych Bolszewików opłaciło niszę w kolumbarium, urnę i plakietkę identyfikującą zmarłego jako „członka RKP(b) od 1913 roku" oraz „członka Stowarzyszenia Starych Bolszewików".